Sobolewski czekał z debiutem młodego piłkarza. „Musiałem zmężnieć”

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

17-letni lewy obrońca Jakub Krzyżanowski rozegrał pierwsze minuty w seniorach. Brązowy medalista mistrzostw Europy jest wychowankiem Bronowianki, z której przeszedł do Wisły w 2017 roku. Niewykluczone, że w najbliższych tygodniach zmieni klub.

Zawodnik urodził się w styczniu 2006 roku. Na pierwsze treningi uczęszczał do Bronowianki, jednak nie był zadowolony z wyboru i zapisał się do sekcji judo TS Wisła Kraków. Sztuki walki również nie przypadły mu do gustu i po rozmowie z ojcem wrócił do zajęć piłkarskich w bronowickim klubie. W 2017 roku przeniósł się do Wisły, z którą w kwietniu 2021 podpisał pierwszy, trzyletni profesjonalny kontrakt. We wrześniu minie rok od pierwszego treningu z drużyną seniorów, prowadzoną przez Jerzego Brzęczka, i zgłoszenia do rozgrywek I ligi.

Jakub Krzyżanowski: Pojawiało się zniecierpliwienie

Na debiut czekał 11 miesięcy. W sobotnim spotkaniu ze Stalą Rzeszów (0:0) zastąpił Davida Junkę, podstawowego lewego obrońcę zespołu Białej Gwiazdy. – Zabrakło nam jedynie gola. Jeśli chodzi o mój występ to stać mnie na jeszcze więcej. Były duże emocje, 30 tys. ludzi na trybunach, więc nie było łatwo – mówi piłkarz. 

Przyznaje, że długo przygotował się do debiutu. Nie zaskoczyła go fizyczność ligi, ale nie spodziewał się, że pierwsze doświadczenie zbierze przy pełnym stadionie i w dniu pożegnania kończącego karierę Jakuba Błaszczykowskiego. – Super debiutuje się przy pełnym stadionie. Kibice dali radę i bardzo mi pomogli – podkreśla.



– Pojawiało się zniecierpliwienie, ponieważ bardzo wyczekiwałem pierwszego meczu. Gram w Wiśle od małego i bardzo chciałem zagrać przy Reymonta lub innym stadionie. Wcześniej trener mówił, że nie jestem gotowy. Musiałem zmężnieć, dorosnąć do tego debiutu. Cały czas o tym rozmawialiśmy – mówi Krzyżanowski. 

Wykonywał stałe fragmenty

Obrońca wszedł na murawę w 79. minucie i szybko otrzymał żółtą kartkę. Wykonywał też rzuty rożne, co świadczy o zaufaniu ze strony szkoleniowca i kolegów z drużyny. Podkreśla, że czuje się pewnie w stałych fragmentach, więc dlaczego miał ich nie bić? – W każdym meczu, który oglądam, staram się podpatrywać lewego obrońcę. Nie mam jednego ulubionego piłkarza – zaznacza.

Jest gotowy wystąpić także na skrzydle, jeżeli trener miałby pomysł na ustawienie go wyżej i takie wykorzystanie atutów nastolatka. Lubi podłączać się do akcji ofensywnych, co pokazał w rozegranych na przełomie maja i czerwca mistrzostwach Europy do lat 17. Nasza kadra dotarła do półfinału i zdobyła brązowy medal, a Krzyżanowski był jednym z wyróżniających się piłkarzy. Otworzył wynik ćwierćfinału z Serbią.

– W obu drużynach czuję się bardzo dobrze. Różnica jest przede wszystkim w „fizyce”, w I lidze jest o wiele większa. Poziom piłkarski jest podobny, chociaż w lidze trochę wyższy – ocenia krakowianin.

Jakub Krzyżanowski odejdzie z Wisły?

Jego umowa z Wisłą jest ważna tylko do 30 czerwca przyszłego roku, dlatego kibice martwią się, że klub straci kolejnego zdolnego zawodnika. Jeżeli nie podpisze nowego kontraktu, teraz jest ostatnia okazja, by zarobić na jego transferze. Pod koniec lipca pojawiły się informacje o zainteresowaniu belgijskiego Club Brugge.

Pytany o przyszłość i możliwe odejście jeszcze w tym okienku transferowym, nie stawia sprawy jasno. – Na razie nie chcę o tym mówić. Tutaj zadebiutowałem i na razie skupiam się, by dobrze prezentować się w seniorach i zbierać doświadczenie. Tym co będzie, zajmuje się mój menedżer. Dopuszczam każdą możliwą opcję – podkreśla.

Krzyżanowski nie jest pełnoletni, 18 lat skończy 19 stycznia, dlatego o jego przyszłości decyzją jeszcze rodzice. – Ma ważny kontrakt z Wisłą, mamy z nim bardzo dobrą relację. Traktujemy go profesjonalnie jako piłkarza. Potrzebujemy młodzieżowców, na lewej flance przydają się piłkarze z jego umiejętnościami. Zostało jeszcze trochę do zamknięcia okienka, będziemy się zastanawiać z Kubą, jego rodzicami i agentami, co dalej. Na pewno podejmiemy decyzję, która będzie dobra dla Kuby jak i ostatecznie dla klubu – komentuje prezes Jarosław Królewski.