Po dwóch meczach derbowych bez zwycięzcy, tym razem wygrali gospodarze. Adrian Gula udanie rozpoczął swoją przygodę w starciach z Pasami, zaś Michał Probierz doznał już szóstej porażki w dziewiątym meczu w roli trenera Cracovii.
Zgodnie z przewidywaniami w Wiśle od początku zagrali zmagający się ostatnio z kontuzją i chorobą środkowy pomocnik Aschraf El Mahdioui i napastnik Jan Kliment, za to niespodzianką był brak w kadrze meczowej Alana Urygi i Gieorgija Żukowa. Parę stoperów w zespole gospodarzy stworzyli więc Michal Frydrych, który ostatnio z konieczności występował w środku pomocy i Maciej Sadlok. W Cracovii na nogi udało się postawić Marcosa Alvareza, który z powodu urazu nie grał od ponad miesiąca. Niemiec wszedł dopiero w drugiej połowie, a pierwszym wyborem Michała Probierza na pozycji numer 9 był Filip Piszczek.
Biegański utrzymuje Wisłę przy życiu
Rosły napastnik bardzo dobrze rozpoczął mecz. Już w 3. minucie mógł uciszyć stadion, gdy uderzał głową po dalekim wrzucie z autu. Powstrzymał go jednak Mikołaj Biegański, który potwierdził swój świetny refleks. Wisła próbowała odpowiedzieć, ale żaden z jej piłkarzy nie zmusił Lukasa Hrosso do wymagającej interwencji. Tymczasem Biegański zaliczył kolejną interwencję na dobrą notę – nogami odbił uderzenie Kamila Pestki, do którego na finiszu szybkiej akcji zagrywał Piszczek. Po 30 minutach zawodnik z nr 26 znów miał piłkę na głowie i po raz kolejny pojedynek wygrał młody Wiślak. Bezskutecznie próbował go również pokonać Michał Rakoczy.
Lepiej organizująca się na boisku i dobrze ustawiona w obronie Cracovia rzadko pozwalała Wiślakom zbliżyć się do swojego pola karnego. Na strzał rozpaczy z daleka zdecydował się Frydrych. Kopnął i w sumie to tyle o tej „sytuacji”. Dużo lepiej w 29. minucie głową uderzył Kliment i 34-letni Hrosso musiał się nieco wysilić. Z dobrej strony w tej akcji pokazał się Mateusz Młyński, który długo utrzymał się przy piłce w polu karnym i jego okolicach, a potem celnie dośrodkował. Było to jedyne celne uderzenie Wisły do przerwy, a Cracovia miała ich pięć.
Prowadzenie, którego nie oddali
Początek drugiej połowy to lepsza postawa Wiślaków, którzy w 52. minucie wyszli na prowadzenie. Młyński wypatrzył na prawej stronie Michala Skvarkę, który bez obstawy rywali podbiegł kilka metrów i podał w polu karnym do dobrze ustawionego Yawa Yeboaha. Ghańczyk nie zmarnował okazji, a do tego znów sprawdziło się porzekadło, że niewykorzystane sytuacje lubią się zemścić.
Potem mecz był wyrównany, bez stuprocetowej okazji z obu stron. Siłą rzeczy bardziej na atakach zależało drużynie, która musiała gonić wynik. Ale i Wisła mogła postawić kropkę nad "i". Na boisku kilka razy zaiskrzyło między drużynami, w doliczonym czasie kartkę obejrzał Sergiu Hanca, kapitan Cracovii.
Kibice wrócili na derby
Karnety i bilety na 202. Wielkie Derby Krakowa kupiło 25 317 osób, w tym zorganizowana grupa kibiców Cracovii. W końcu było czuć atmosferę Świętej Wojny, ponieważ dwa ostatnie mecze derbowe na stadionach przy ulicy Kałuży i Reymonta odbyły się przy pustych trybunach z powodu pandemii koronawirusa. Nie udało się uniknąć rac w obu sektorach i palenia barw przeciwnika (ze strony gospodarzy) i litanii wyzwisk, ale ogólnie było dość spokojnie.
Kwadrans przed pierwszym gwizdkiem sędziego kibice na stojąco dziękowali zespołowi ampfutbolu Białej Gwiazdy. W niedzielę Wiślacy zostali mistrzami Polski w rywalizacji piłkarzy po amputacjach. Srebrne medale zdobyli ustępujący mistrzowie z Legii Warszawa, a brązowe – Podbeskidzie Kuloodporni Bielsko-Biała.
Wisła Kraków – Cracovia 1:0 (1:0)
Bramka: Yeboah (52.).
Wisła: Biegański – Gruszkowski, Frydrych, Sadlok, Hanousek – El Mahdioui, Plewka – Yeboah, Skvarka (90. Szota), Młyński (83. Szot) – Kliment (79. Hugi).
Cracovia: Hrosso – Rapa, Rodin, Jugas, Pestka – Sadiković, Knap (72. Loshaj) – Rakoczy (73. Myszor), van Amersfoort, Hanca – Piszczek (62. Alvarez).
Żółte kartki: El Mahdioui, Kliment, Sadlok. – Jugas, Alvarez, Hanca.
Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).