Taki obrazek z obrońcą Wisły w roli głównej już nikogo nie dziwi. „Na poziomie powyżej przeciętnej”

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Od 30 marca nikt nie liczy już Alanowi Urydze meczów bez gola dla Wisły, a było ich grubo ponad sto. Po przełamaniu kapitan Białej Gwiazdy dość często trafia do siatki rywali.

Środkowi obrońcy nie są rasowymi snajperami, o czym Alan Uryga sam siebie i nas przekonał w pierwszej połowie pucharowego meczu z Siarką Tarnobrzeg. 30-latek mógł dać krakowianom prowadzenie, ale nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem, w której znalazł się po świetnym podaniu Jesusa Alfaro. Ładnej urody bramkę Uryga zdobył godzinę później na wagę awansu do 1/8 finału Pucharu Polski, kiedy tak uderzył głową, że wysunięty bramkarz nie był w stanie nic zrobić. Gospodarze tutalnie pogubili się w kryciu i nie upilnowali w polu karnym także mierzącego 191 centymetrów rywala.

Strzela w końcówkach

Dla wychowanka Białej Gwiazdy było to już czwarte trafienie w sezonie. Wcześniej spisywał się na listę strzelców w innych rozgrywkach: w rewanżowych spotkaniach eliminacji europejskich pucharów ze Spartakiem Trnawa i Cercle Brugge oraz w lidze przeciwko ŁKS-owi Łódź. Strzela średnio w co czwartym występie, a po zdobyciu pierwszego gola prawie w co drugim. Jego specjalnością są gole pod koniec podstawowego czasu lub w dogrywce. Tylko w Belgii wpisał się na listę strzelców bardzo wcześnie, bo w 15. minucie.

– Czuję się mocny w stałych fragmentach i to uderzenie pokazało, że gra głową – nieskromnie mówiąc – jest na poziomie powyżej przeciętnej – powiedział w rozmowie wideo przeprowadzonej przez Wisłę po meczu w Tarnobrzegu.

Wymowny zachowanie. Brak radości odpowiedzią na hejt

Dziś gole Urygi nikogo nie dziwią, choć czasem może zaskakiwać... reakcja na nie samego zawodnika. Bez ogródek trzeba sobie powiedzieć, że w meczu z Siarką razem z Wiktorem Biedrzyckim byli najgorszymi graczami na boisku. To, co momentami wyprawiali w obronie... Dlatego po trafieniu na 3:2 Uryga nie okazywał nie wiadomo jakiej radości. Z jego twarzy można było odczytać, że raczej spadł mu kamień z serca. Z kolei po bramce ze Spartakiem Trnawa cieszyli się wszyscy, tylko nie on.

W tygodniach poprzedzających rywalizację na 30-latka wylewała się fala hejtu (nie mylić z zasłużoną krytyką, tak jak po Siarce), gdy nie brakowało osób, które w internecie wzywały do pozbawienia go opaski kapitana i by go z klubu wyp... Nie był to pierwszy raz. Gdy dochodził do zdrowia po poważnych kontuzjach, był oskarżany, że bierze pieniądze za nic i nie chce mu się wracać na boisko. – Uzbierało się wiele rzeczy, które nie pomagały w pozytywnym myśleniu. Po pewnym czasie odciąłem się od tego wszystkiego, bo mnie to wyniszczało – przyznał w rozmowie z LoveKraków.pl.

Często strzelał w Wiśle... Płock

Długo nie mógł strzelić pierwszego gola w pierwszej drużynie. Potrzebował do tego aż 126 meczów. Przełamanie przyszło 30 marca 2024 roku w spotkaniu z Chrobrym Głogów. Choć zdobywanie bramek nie jest jego podstawowym obowiązkiem, w jakimś sensie to na nim ciążyło. Także po powrocie pod Wawel w 2021 roku, po czterech sezonach w Wiśle Płock, gdzie był nie tylko czołowym środkowym obrońcą ekstraklasy i w 120 meczach strzelił 17 goli.

REKLAMA
REKLAMA

 


Aktualności

Pokaż więcej