Cracovia po raz pierwszy w historii pokonała na wyjeździe Bruk-Bet Termalica Nieciecza.
Trener Cracovii po spotkaniu nie krył zadowolenia z postawy swoich zawodników. – Po meczu sparingowym jaki tu rozegraliśmy, wiedzieliśmy, że musimy być bardzo skoncentrowani, bo jest to bardzo trudny teren i ciężko się tu gra. Udało nam się zneutralizować atuty Termaliki. Mieliśmy swoje sytuacje w pierwszej połowie, ale ich nie wykorzystaliśmy. Potem mecz się wyrównał – mówił na pomeczowej konferencji prasowej opiekun Pasów.
Pierwsze 45 minut w Niecieczy nie przyniosło trafień. Worek z bramkami rozwiązał się dopiero po przerwie. – Dobrze weszliśmy w drugą połowę. Otworzyliśmy wynik, potem bardzo dobrze rozegraliśmy stały fragment gry. Było trochę nerwowości, ale to pokazuje, że te mecze kosztują nas bardzo wiele emocji – zaznaczył trener Probierz.
Nie o piękno chodzi
Gospodarze zdawali sobie sprawę jak trudne jest ich położenie w tabeli i jak ważne są punkty w meczu z Cracovią. – Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu. Wiedzieliśmy, że Cracovia bardzo dobrze rozgrywa stałe fragmenty gry i ma dobre dośrodkowania i właśnie po takich akcjach straciliśmy bramki. Byli bardzo skuteczni. Mieli dwa celne strzały i zdobyli dwie bramki. My mieliśmy osiem prób i tylko jednego gola – zaznaczył trener Termaliki Mariusz Lewandowski.
Szkoleniowiec Bruk-Betu nie ukrywał, że był rozczarowany wynikiem. – Przegraliśmy mecz, którego nie powinniśmy. Musimy się obudzić i zacząć punktować. Chwalą nas za piękną grę, ale powiedzmy sobie szczerze, nie gramy o piękno futbolu, a o punkty i musimy zacząć je zdobywać – podkreślił.
Najskuteczniejszy
Gdyby w pierwszej połowie piłka poleciała trochę niżej, to Pelle van Amersfoort mógł w Niecieczy cieszyć się z hat-tricka. Ostatecznie dopisał do swojego dorobku dwa trafienia. – Mam już 4 bramki strzelone w sześciu meczach i jest to świetne uczucie. Jednak w każdym meczu chcę przede wszystkim być potrzebny drużynie – ocenił swoje dokonanie przed klubową kamerą holenderski zawodnik.
Cały zespół był bardzo zdeterminowany. – Od pierwszej minuty byliśmy bardzo agresywni, myślę że pokazaliśmy przysłowiowe „jaja”. Były momenty, że przeciwnik naciskał, ale w piłce to jest normalne, nie możesz dominować przez 100% meczu. Jestem dumny z drużyny, również z naszych młodych zawodników. Każdy wykazał ogromną wolę walki – zauważył van Amersfoort.
Kibice okazali się być dwunastym zawodnikiem. – Przed meczem mówiłem do kolegów „patrzcie jakich mamy świetnych kibiców”. Wszędzie za nami jeżdżą, śpiewają i dopingują. Czujemy ich wsparcie i dzięki temu możemy dać z siebie jeszcze więcej – podkreślił pomocnik Pasów.