Ultra Wisła – grupa kibiców odpowiedzialna za doping i oprawy w czasie spotkań Białej Gwiazdy – protestuje przeciwko grze na stadionie przy Reymonta beniaminka ekstraklasy Puszczy Niepołomice. Klub spod Krakowa zrobi wszystko, by występować u siebie, jednak musi się zabezpieczyć.
Konieczne porozumienie trzech podmiotów
– Na razie sytuacja wygląda tak, że Puszcza ma promesę z miasta i instrukcję dotyczącą rozmów z Wisłą o murawie. Nas z klubem obowiązuje umowa, boiskiem opiekuje się Wisła, więc nie wyobrażamy sobie, by te kwestie nie zostały omówione między Wisłą a Puszczą – mówi Michał Sobolewski rzecznik prasowy Zarządu Infrastruktury Sportowej.
Przedstawiciel ZIS poinformował nas, że do 14 czerwca niepołomiczanie nie skontaktowali się z jednostką w sprawie negocjacji warunków umowy dzierżawy i podpisania umowy. Z kolei rzeczniczka prasowa Wisły Karolina Kawula przekazała w środę po południu, że oba kluby mają wrócić do rozmów o murawie pod koniec tego tygodnia.
Szukanie rozwiązania
Miasto Niepołomice, bo Puszcza jest klubem miejskim i w dużym stopniu dotowanym z pieniędzy podatników, ma jednak zrobić wszystko, by piłkarze Tomasza Tułacza mogli grać u siebie. Burmistrz Roman Ptak powiedział dwa dni temu w TVP Sport, że komisja licencyjna mogłaby zgodzić się na korzystanie z obiektu, który ma ponad dwa razy mniej miejsc niż minimum zapisane w podręczniku licencyjnym (4,5 tysiąca) do czasu rozbudowy stadionu.
Największym problemem nie jest jednak liczba krzesełek, a usytuowanie stadionu blisko domów jednorodzinnych i brak miejsca dla dużych wozów transmisyjnych Live Parku, który produkuje sygnał ze spotkań ekstraklasy. Burmistrz zapowiedział, że miasto mogłoby przebudować 400-metrowy odcinek drogi.
Sezon startuje za pięć tygodni, ale Puszcza – podobnie jak pozostali beniaminkowie – dwa pierwsze spotkania rozegra na wyjeździe, więc jest jeszcze trochę czasu na znalezienie rozwiązań.
Ultrasi mówią „nie”
Ewentualne występy beniaminka pod Wawelem wzbudzają emocje, bo to właśnie z tym klubem Biała Gwiazda definitywnie pogrzebała szanse na awans. Dla wielu kibiców mecze ekstraklasy przy Reymonta, ale nie ich klubu, byłyby trudne do zaakceptowania, ale się z tym zgodzą. Inni, jak grupa Ultra Wisła, która na meczach odpowiada za prowadzenie dopingu i oprawy, protestują.
„Stadion przy Reymonta to dla nas miejsce święte. Mówimy jasno i wprost: nie chcemy, by Puszcza swoje mecze rozgrywała właśnie tutaj. Po drugiej stronie Błoń jest miejsce, gdzie mają doświadczenie z obsługiwaniem tak niewielkiej grupy kibiców. Nasza drużyna ma znów walczyć o awans i musi mieć ku temu jak najlepsze warunki. Ryzyko dodatkowego rycia naszej murawy musi zatem rodzić zrozumiałe obawy. Nie możemy samodzielnie pozbawiać się własnych atutów” – napisali fanatycy.
Ich zdaniem nie ma żadnych argumentów za tym, żeby Puszcza rozgrywała mecze na stadionie Wisły. „Żadne dokumenty nie są jeszcze podpisane. Z tego miejsca apelujemy więc, aby osoby decyzyjne w tych tematach podjęły wszelkie możliwe kroki przeciwko takiemu rozwiązaniu. NIE dla Puszczy przy Reymonta!”
We wtorek odnieśli się do internetowych wpisów kibiców Cracovii. Można było przeczytać, że sympatycy klubu z drugiej strony Błoń chętnie przyjdą na spotkania Puszczy w Krakowie i przy okazji zmienią nieco wystrój stadionu kibicowskimi pasiastymi wlepkami.
„Drodzy wszyscy myślący, że jest to nasze odgryzienie się za to, że to nie my awansowaliśmy. Oczywiście, że jesteśmy delikatnie mówiąc źli, ale naszą rolą dla niewiedzących jest dbać o trybuny. Nie chcemy oglądać takich śmieciowych gadżetów na stadionie, który pomimo tego, że jest miejski co wielu uważa za jakiś tam argument mimo wszystko jest naszym domem, co dobitnie akcentuje na nim nie tylko nasza obecność ale przede wszystkim wystrój” – tłumaczyli (pisownia oryginalna).
Królewski: Postąpiłbym dokładnie tak samo
W poniedziałek zareagował także prezes Wisły Jarosław Królewski, który wcześniej ze współpracownikami pomagał Puszczy, za co publicznie dziękował mu sternik niepołomiczan Marek Bartoszek.
– Mój między innymi podpis pod promesą, po podbramkowej prośbie zarządu Puszczy, zdecydował, że ten klub otrzymał licencję na granie w ekstraklasie. Dziś postąpiłbym dokładnie tak samo – zaznaczył.
– Promesa to wciąż nie umowa. Ale dla czystości sytuacji: będę ostatnim, który będzie blokował jej podpisanie. Nauczymy się w końcu w tym kraju z klasą przegrywać i przyznawać się do swoich słabości - niezależnie czy w biznesie czy w sporcie. Świadomość własnych błędów, niedoskonałości i braków powinna nas budować na przyszłość. Historią nie wygrywa się wielkich trofeów w przyszłości. Robi się to ciężką pracą i zaangażowaniem – zaapelował do kibiców Białej Gwiazdy.