Wisła Kraków. Marko Poletanović: Jestem zaskoczony poziomem

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

W spotkaniu z Pogonią Siedlce pomocnik Wisły zaliczył trzecią asystę w ósmym ligowym meczu po powrocie do Polski.

32-letni Serb wykorzystuje swoją broń, czyli dokładne dośrodkowania. W rundzie wiosennej zaliczał kluczowe podania przeciwko Ruchowi Chorzów, Kotwicy Kołobrzeg i Pogoni. Była to piąta kolejna wygrana krakowian.

– Fajna seria, ale ten mecz to już historia. Następny będzie bardzo trudny, bo gramy na Termalice, która jest przed nami, na drugim miejscu. Jak w każdym spotkaniu, będziemy chcieli wygrać i kontynuować dobrą passę – mówi Marko Poletanović. 

Wytrenowane stałe fragmenty

Gdy jeden z dziennikarzy powiedział, że jest jedynym zawodnikiem w drużynie, który potrafi dograć tak dokładnie, pomocnik pokazał, że wie, co to skromność. – W ostatnim meczu Kacper Duda też zagrywał dobre piłki. Dziś ja dałem asystę, ostatnio Duda. Na końcu ważna jest wygrana drużyny. To było wytrenowane, przygotowane na treningach – mówi o rozwiązaniu, które w sobotę przyniosło bramkę Frederica Duarte.

Wiślacy cieszą się z kolejnego kompletu punktów, natomiast muszą wyciągnąć wnioski z początku spotkania. – Było trochę za dużo strat. Nie graliśmy tak, jak umiemy. Stratami napędzaliśmy rywali. Wiedzieliśmy też, że w szesnastu ostatnich meczach zdobyli dziewięć bramek po stałych fragmentach. Chcieliśmy tego unikać, ale popełniliśmy kilka niepotrzebnych fauli. Najważniejsze, że się wybroniliśmy – podkreśla.

Przyznaje, że gdy siedzi na ławce (przed wejściem na boisko lub po zmianie), mocno przeżywa to, co się dzieje. Teraz Wisła gra tak, że kibice do końca nie mogą być pewni zwycięstw. Krakowianie kończyli ostatnie spotkania z jednym golem więcej. – Chciałbym, żebyśmy wcześniej to załatwiali, ale na końcu nie jest najważniejsze, czy było 1:0, 2:0, czy 5:0. Najważniejsze są trzy punkty.

Marko Poletanović ocenia poziom I ligi

Po przyjściu do drużyny Białej Gwiazdy Poletanović miał problem ze zdrowiem. Ostatno w tej kwestii jest poprawa, choć muszą na niego „dmuchać i chuchać”. – Mamy dużo zawodników do środka pola, fajnie, że jest tyle opcji. Każdy daje z siebie sto procent – zapewnia. 

Pytany o poziom I ligi, odpowiada, że jest pozytywnie zaskoczony. Wcześniej grał w Polsce, ale w ekstraklasie (w Rakowie Częstochowa, Wiśle i Zagłębiu Lubin). – Różnica jest taka, że w ekstraklasie jest więcej doświadczonych zawodników i mających większą jakość. Ale intensywność jest podobna, trzeba dużo biegać. Tym też I liga różni się od ligi serbskiej. Do tego w Polsce na duży plus jest infrastruktura. Naszym dwunastym zawodnikiem są kibice – kończy.