W piątek Biała Gwiazda podejmie drużynę Miedzi Legnica, która traci do krakowian dwa punkty. Trener gości zapowiada otwartą grę. – Jeżeli przyjadą z takim nastawieniem, to czeka nas interesujące spotkanie – odpowiada szkoleniowiec krakowian.
Oba zespoły zanotowały ostatnio remisy w spotkaniach z trudnymi rywalami. Wisła przywiozła punkt z Gdyni, a Miedź u siebie z Tychami. – W tym meczu było dużo wysiłku i dużo walki po obu stronach. Faktycznie mamy parę urazów, mniejszych bądź większych, na dolegliwości uskarżają się szczególnie Damian Michalik i Iwo Kaczmarski. Leczymy rany i czekamy z niecierpliwością na mecz, bo myślę, że ostatecznie wszyscy będą do dyspozycji – mówi Radosław Bella, trener legniczan, którzy mają dziewięć remisów w 23 spotkaniach.
Trener Miedzi przed meczem z Wisłą
Bella chwali Wisłę za sposób gry, liczbę oddawanych strzałów, próby wysokiego odbierania piłki. W kadrze gospodarzy nie brakuje indywidualności, ale piłkarze Miedzi nie zamierzają skupiać się na jednym zawodniku.
– Kiedy skupimy się na jednym, to możemy mieć kłopot z drugim. Niewątpliwie dużo jakości jest po stronie Wisły, ale w piłkę zawsze wygrywa zespół i myślę, że zespół jest w stanie pokryć więcej niż jednego zawodnika – zaznacza opiekun zielono-niebiesko-czerwonych. – Na pewno musimy być drużyną agresywną. Chcemy odbierać piłkę rywalowi, chcemy też nią trochę dłużej operować, bo wydaje mi się, że Wisła bez piłki a Wisła z piłką, to są dwa różne zespoły. Pracujemy nad tymi rzeczami na treningach. Tak, żeby wyglądać w Krakowie przynajmniej tak samo dobrze jak w meczu z GKS-em Tychy – kończy trener Bella.
Albert Rude, trener krakowian, przyznaje, że doszły do niego słowa opiekuna Miedzi. – Mam nadzieję, że to będzie otwarty mecz. Wiemy, że próbują grać na dwie fałszywe dziewiątki, starają się być agresywni w środku i polu karnym. Przygotowujemy się na kilka różnych scenariuszy, by prowadzić grę od pierwszej minuty. Jeżeli przyjadą z takim nastawieniem, to czeka nas interesujące spotkanie – mówi Hiszpan.
Wisła Kraków – Miedź Legnica. Szymon Sobczak w pierwszym składzie?
Rude szczegółowo był pytany o dwóch zawodników. Dawid Szot ostatnio wygrał rywalizację na prawej obronie z Bartoszem Jarochem, ale w Gdyni popełnił duży błąd, po którym Arka strzeliła gola. Z kolei rezerwowy napastnik Szymon Sobczak znów pokazał się z dobrej strony. Nie tylko doprowadził do remisu, ale rozruszał grę krakowian z przodu. Jak trener podchodzi do błędu Szota i czy widzi szansę na grę dwoma zawodnikami z przodu, z nieco cofniętym Rodado?
– Mamy bardzo dobrą rywalizację na większości pozycji, ale na prawej obronie jest jedna z największych. Dawid popełnił błąd, ale moi zawodnicy mogą je popełniać w trakcie meczu. Jeśli im tego zabronimy, to niemożliwa będzie gra, której oczekujemy. Gdy wychodzimy wysokim pressingiem, to jest możliwe, że się pomylisz. Najważniejsze, że drużyna pomogła Dawidowi wrócić do gry, wspierała go. Wrócił aż do momentu, gdy go zmieniliśmy – odpowiada trener.
– Szymon ma bardzo duży wpływ na naszą grę, kiedy wchodzi z ławki. Oczywiście jesteśmy otwarci na wariant z dwoma napastnikami. Przeciwko Widzewowi przez całą dogrywkę graliśmy trzema. Ocenimy naszą sytuację i wszystkie opcje, by wybrać najlepszą jedenastkę na Miedź – tłumaczy Rude.
Piłakrze Wisły potrzebują wsparcia
Niezależnie od tego, kto jest trenerem Wisły, zespół ten w ostatnich latach potrafił rozgrywać dwie różne połowy. Podobnie było przed tygodniem w Gdyni, gdy do przerwy krakowianie nie istnieli na boisku. Jak to zmienić, jak temu zapobiec? – Zaczęliśmy rywalizację twarzą w twarz z gospodarzami, ale kiedy straciliśmy bramkę, nie wróciliśmy. Byliśmy wyłączeni aż do 45. minuty. To jest połączone z emocjami. Podejmowaliśmy ten temat w przerwie i w drugiej połowie wróciliśmy do gry – mówi Rude.
Jego zdaniem zawodnicy zmagają się z presją, bo oczekuje się od nich gry na wysokim poziomie w każdym meczu. Podkreślił, że jest tak w każdym dużym klubie i spotkał się z taką sytuacją w zespołach, z którymi pracował w przeszłości, m.in. w Interze Miami. – Nie możemy zapomnieć, że piłkarze są tylko ludźmi, mają swoje zmartwienia, nie są robotami. Najlepsze, co możemy zrobić, to stanąć za nimi jako cały klub. Kiedy poczują, że mają nasze wsparcie, wszystko będzie łatwiejsze – uważa szkoleniowiec.