Wisła Kraków – Zagłębie Sosnowiec 0:0. Biała Gwiazda straciła dwa punkty z przedostatnim w tabeli I ligi Zagłębiem Sosnowiec. Przypomnijmy, że wiosną krakowianie u siebie przegrali z tym zespołem i wypuścili z rąk szansę na bezpośredni awansu do ekstraklasy.
Trener gospodarzy zaskoczył ustawieniem ofensywy. Oczywiste było, że po pauzie za kartki wróci Goku, ale mało kto spodziewał się dwóch napastników. Na „szpicy” oglądaliśmy byłego piłkarza klubu z Sosnowca Szymona Sobczaka, a Angel Rodado był ustawiony trochę niżej. 31-latek dopiero drugi raz wyszedł w lidze w wyjściowej „jedenastce”. W składzie był też środkowy pomocnik Patryk Gogół, który został podstawowym młodzieżowcem pod nieobecność Kacpra Dudy i Jakuba Krzyżanowskiego. Zagrał co najwyżej poprawnie i w końcówce na jego pozycję wszedł Igor Sapała. Mieliśmy też debiut w I lidze obrońcy Kuby Wiśniewskiego.
Dwie kontrowersje
Trener zapowiadał, że jego zespół będzie chciał mocno ruszyć na przeciwnika, który we wtorek rozegrał 120 minut w Pucharze Polski. Początek spotkania taki nie był, goście mieli kilka stałych fragmentów, ale z czasem mocno zaznaczała się przewaga krakowian w posiadaniu piłki. Dwa razy groźnie uderzał Dawid Szot, jednak obronną ręką z tych sytuacji wychodził Mateusz Kos. Gdy piłka spadła pod jego nogi po rzucie rożnym kopnął mocno z kilkunastu metrów, a bramkarz zatrzymał ją na linii. Sosnowiczanie krótko grali w dziesięciu, czekając na zmianę kontuzjowanego Oleksija Bykowa.
Kolejne minuty nie przyniosły nic ciekawego, mecz nieco się wyrównał. Tuż przed przerwą w roli głównej wystąpili bramkarze. Najpierw po kilkudziesięciometrowym podaniu Mateusza Machały Alvaro Raton wygrał pojedynek z Joelem Valencią. Potem rezerwowy obrońca sfaulował wychodzącego sam na sam Sobczaka, ale sędzia pokazał mu tylko żółtą kartkę. Z wolnego tuż przy słupku strzelił poszkodowany – dobrze w prawą stronę rzucił się Kos. W doliczonym czasie mający już na koncie żółtą kartkę Meik Karwot bezpardonowo zaatakował łokciem głowę Davida Junki, za co jednak uniknął kary.
Raton uratował Białą Gwiazdę
Na drugą połowę zespoły wyszły bez zmian. Napór gospodarzy trwał, przyjezdni w zielonych strojach ofiarnie się bronili, od czasu do czasu próbując się odgryzać. Po godzinie Sobolewski wpuścił dwóch wypoczętych skrzydłowych, a Derbin środkowego pomocnika i napastnika. Wisła miała okazję po mocnym uderzeniu Marca Carbo, z którym poradził sobie Kos. Potem Raton kapitalnie wybronił próbę Valencii.
Wizyta Henryka Kasperczaka
Przed meczem w „legends corner” (namiastka klubowego muzeum) w loży VIP stadionu im. Henryka Reymana odbyło się spotkanie z Henrykiem Kasperczakiem i Tomaszem Frankowskim, byłym znakomitym trenerem i napastnikiem „Białej gwiazdy”. Zwłaszcza wizyta szkoleniowca może cieszyć nie tylko sympatyków Wisły. Przypomnijmy, że w czerwcu 77-latek został przygnieciony przez kosiarkę, był w szpitalu i przez jakiś czas poruszał się na wózku. Skoro po raz kolejny dał radę przylecieć z Francji do Polski, to znak, że z jego zdrowiem jest o wiele lepiej.
Wisła Kraków – Zagłębie Sosnowiec 0:0
Wisła: Raton – Szot, Uryga, Colley, Junca (82. Sapała) – Carbo, Gogół (82. Wiśniewski) – Villar (60. Baena) Rodado, Goku (76. Olejarka) – Sobczak (60. Alfaro).
Zagłębie: Kos – Jończy, Rozwandowicz, Bykow (26. Machała) – Ryndak, Bonecki (65. Guezen), Karwot, Ziemann – Zielonka (88. Bębenek), Biliński (65. Fabry), Valencia.
Żółte kartki: Gogół – Karwot, Machała, Valencia, Guezen.
Sędziował Patryk Gryckiewicz (Toruń),