Świetne spotkanie wiślaków w lidze! Poszli za ciosem i rozbili Górnika Łęczna 4:0. Decyzją Komisji Dyscyplinarnej PZPN kibice zasiedli tylko na trybunie głównej. Niedzielny mecz oglądało 5417 osób.
W spotkaniu najlepszej ofensywy I ligi (32 strzelone gole w poprzednich 17 meczach) z najlepszą defensywą (14 straconych) zdecydowanie lepsi byli gospodarze. Bezdyskusyjne zwycięstwo pozwoliło im wyprzedzić przeciwnika, który przed przyjazdem do Krakowa miał na koncie punkt więcej.
Wisła Kraków wygrała 4:0. Kamil Broda w bramce
W zespole z Łęcznej kibice gospodarzy mogli dostrzec dwie znajome twarze. Na środku obrony grał Lukas Klemenz, który już w pierwszej akcji musiał ratować się faulem na Angelu Baenie w okolicach pola karnego. Po jego lewej stronie występował Marcin Grabowski. Kilka miesięcy temu na wypożyczenie z Krakowa do Łęcznej powędrowali skrzydłowi Piotr Starzyński i Mateusz Młyński, którzy obecnie są kontuzjowani.
W Wiśle doszło do oczekiwanej przez kibiców zmiany bramkarza. Kamil Broda utrzymał miejsce po spotkaniu Pucharu Polski i po raz pierwszy wystąpił w rywalizacji o punkty. Jego koledzy zdominowali rywala, więc nie miał wiele pracy. Do przerwy raz dobrze interweniował, piłkę dobił Damian Zbozień, ale gol został anulowany z powodu spalonego.
Goście skutecznie bronili się do 26. minuty. Zapłacili wysoką cenę za próbę pressingu i nie zdążyli postawić szczelnej „tamy” na Wiśle. Marc Carbo podaniem na skrzydło ominął drugą linię i Angel Baena zagrał w pole karne do Szymona Sobczaka. Napastnik nie „skleił” piłki, ale nie żałował, bo wyszła mu asysta do Goku, który zrobił z niej pożytek.
Słabszy kwadrans i powrót do świetnej gry
Pierwszy kwadrans po przerwie wyglądał zupełnie inaczej. Górnik wybił Wisłę z rytmu, mocno ją naciskał. Nie wyrównał, bo Dawid Szot skutecznie zablokował Marko Roginicia. Jop przeprowadził podwójną zmianę i zespół wrócił do ataków. Po kilku niewykorzystanych sytuacjach, na gola zamienił rzut rożny. Patryk Gogół dośrodkował na głowę Sobczaka, który podwyższył niezbyt mocnym, ale precyzyjnym strzałem głową. Napastnik zasłużył na to trafienie dużym zaangażowaniem, ale nie było to jego ostatnie słowo. Niezbyt dobrze w bramce zachował się Tomasz Woźniak, który najpierw zrobił ruch w lewo i nie zdążył skutecznie interweniować. Wejście smoka mógł zaliczyć Bartosz Talar, który sprzed „szesnastki” trafił w słupek.
Wiślacy nie ustawali w atakach. Gdyby ktoś nie znał rezultatu, mógł pomyśleć, że muszą gonić wynik. Sędzia uznał, że Klemenz faulował Sobczaka, który sam wymierzył sprawiedliwość. Gdyby był bardziej skuteczny, skończyłby mecz z hat-trickiem. W końcówce krakowianie grali na dwóch napastników. W 80. minucie w I lidze zadebiutował Dominik Sarga, najlepszy strzelec czwartoligowych rezerw. W doliczonym czasie po świetnej, zespołowej akcji, wynik ustalił Goku. Asystował Sobczak, który rozegrał najlepszy mecz w tym sezonie.
Wisła Kraków – Górnik Łęczna 4:0 (1:0)
Bramki: Goku (26., 90.), Sobczak (67., 74., karny).
Wisła: Broda – Jaroch, Uryga, Colley, Szot (80. Krzyżanowski) – Duda (67. Talar), Carbo (80. Sarga) – Baena (61. Villar), Alfaro (61. Gogół), Goku – Sobczak.
Górnik: Woźniak – Zbozień, Cisse, Klemenz, Grabowski – Deja (76. Pawlik) – Gąska (69. Żyra), Łukasiak (46. Janaszek), Kryeziu, Durmus (83. Bednarczyk) – Roginić (76. Podliński).
Żółte kartki: Baena, Duda.
Sędziował Sebastian Jarzębak (Piekary Śląskie)