Od sobotniego spotkania ze Zniczem Pruszków (godz. 17) Biała Gwiazda rozpocznie drugą część sezonu w I lidze. Czy w wyjściowym składzie znajdzie się Marko Poletanović?
Zimą Wisłę opuścił Mateusz Młyński (rozwiązał umowę i przeniósł się do Polonii Warszawa), a poważnej kontuzji w czasie jednego ze sparingów doznał Piotr Starzyński. W tym tygodniu klub podpisał umowę z pierwszym zawodnikiem – pod Wawel wrócił Serb Marko Poletanović, wykupiony z Vojvodiny Nowy Sad, by zastąpić mającego problemy zdrowotne Marca Carbo.
Wisła powalczy o bezpośredni awans?
– Marko jest podobny profilem: dobry w defensywie, ale ma też spokój w rozegraniu i przyspieszenia gry szuka raczej podaniem niż prowadzeniem piłki. Pasuje do schematu, który jest nam potrzebny w grze – mówi trener Mariusz Jop. Poletanović może także pomóc drużynie przy stałych fragmentach jako wykonujący. Potrafi dośrodkować piłkę w punkt z rożnego czy wolnego.
To okienko transferowe przy Reymonta było bardzo spokojne. Zdecydowanie inne od ostatnich. Przed sezonem spadkowym (2021/2022) przyszło 12 nowych zawodników, pół roku później – 8. W pierwszej rundzie w I lidze – 11, po nieudanej jesieni – 7. Na kolejne rozgrywki – 9, po półmetku – 4. W ubiegłe lato – 8, w tym okienku – 1. Wisła nie szalała z transferami także ze względu na trudną sytuację finansową. Może jednak w tym braku szaleństwa jest metoda?
– Mówiłem pod koniec rundy, że zespół, który miałem do dyspozycji, jest w stanie wygrać z każdym. Cieszę się, że nikt nie odszedł, kontuzja Carbo wpłynęła na pozyskanie Poletanovicia. On zna polską ligę, klub, kibiców, polską mentalność. To nie jest przypadek, że chcieliśmy go mieć. Wiemy, że aklimatyzacja będzie przebiegała bardzo szybko, jest brany pod uwagę przy wyborze jedenastki na mecz ze Zniczem – potwierdza szkoleniowiec.
Wisła przystąpi do rundy wiosennej z 7. miejsca. Od bezpośredniego awansu dzieli ją obecnie dziesięć punktów. Jop podkreśla, że dla niego najważniejszy jest najbliższy mecz i teraz nie myśli, by drużyna była w optymalnej formie na baraże, choć taki może być scenariusz. – Dziesięć punktów to sporo, ale to nie jest coś co jest niemożliwe do wykonania. Moim zadaniem jest maksymalnie przygotować drużynę do każdego spotkania – mówi.
Wisła Kraków. Jop o drużynie: Energia, głód, ekscytacja
Po sparingu z Hutnikiem (3:1) mówił, że zespół nie był jeszcze w optymalnej dyspozycji fizycznej, brakowało świeżości. Czy w ostatnim tygodniu było widać, że to się zmienia i ze Zniczem piłkarze będą w szczytowej formie?
– Zawodnicy zaadaptowali się do warunków w Polsce. Po trudnym, wymagającym obozie w Turcji, w pierwszym tygodniu wpływ miały też inne czynniki: wyjazdy na treningi, inna murawa, pogoda, dlatego z Hutnikiem nie było pełnej świeżości. Ten tydzień był już mikrocyklem startowym. Widzę w zespole energię, głód gry i ekscytację – zdradza Jop.
Stadion przy ulicy Reymonta można nazwać twierdzą, bo jesienią wygrał tu tylko jeden zespół, ale z dziesięciu spotkań tylko cztery zakończyły się tryumfem krakowian. Jak to zmienić? – Każdy mecz toczy się według innego scenariusza, są inne sytuacje. Jestem zwolennikiem tego, by bez względu na to, czy gramy u siebie, czy na wyjeździe, grać to, co trenujemy, nie szukać przypadkowych rozwiązań. Jednak czasami zespołowi potrzebny jest impuls w postaci dobrego stałego fragmentu, akcji kombinacyjnej, czy błysku, który przechyli szalę na naszą korzyść, gdy rywal gra w obronie niskiej – podkreśla trener Białej Gwiazdy.
Problemy Gogóła i Talara
Wśród nieobecnych na najbliższym meczu i kolejnych będzie Patryk Gogół. Pomocnik rozpoczął przygotowania z drużyną, ale nie zagrał ani jednym sparingu. – Przykro nam, ale wróciły stare problemy, które miał w tamtym roku. Nie wiadomo, kiedy wróci, bo w jego przypadku proces rehabilitacji jest trudny do sprecyzowania, jak długo to będzie trwało – żałuje Jop.
Wracający po zerwaniu więzadeł w kolanie inny z graczy środka pola – Bartosz Talar – nie zagrał w ani jednym sparingu, choć opiekun wiślaków przed wylotem do Turcji miał nadzieję, że to się uda. – Jest jeszcze trochę komplikacji, nie ma w pełni odbudowanego mięśnia. W niektórych treningach był razem z zespołem, ale nie chcieliśmy ryzykować większego urazy. Jeszcze za mało są u niego zmniejszone dysproporcje, żebyśmy to ryzyko podejmowali – kończy Jop.