Albert Rude zły na kontrataki. Wisła biła głową w mur, trener rywali przerażony statystykami

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków

Kibice Wisły znów musieli czekać na huraganowe ataki swojej drużyny do samej końcówki meczu. Tym razem nie przyniosły one skutku i Biała Gwiazda po raz drugi w tym sezonie przegrała z GKS-em Tychy 0:1.

To pierwsza porażka Alberta Ruda pod Wawelem, który zaprezentował się kibicom przy Reymonta. Po meczu przyznał, że spotkanie z niewygodnym rywalem nie układało się dobrze. Wiśle nie udawało się utrzymywać przy piłce i była niedokładna, na co zwracał uwagę szkoleniowiec.

Tyszanie wykorzystali chaos w zespole gospodarzy, awansowali na pozycję lidera I ligi i czekają, co zrobi Arka Gdynia, która w niedzielę gra ze Stalą Rzeszów.

Pretensje o wolne powroty

– Rywale czekali na nasze błędy, aby nas kontratakować. Nie mogliśmy się temu przeciwstawić. Atakowali wieloma zawodnikami, a my wolno wracaliśmy pod swoje pole karne – przyznawał Rude.

To właśnie o te kontrataki miał najwięcej pretensji do swoich piłkarzy. – Nie kontrolowaliśmy ich, musimy je poprwowić i biorę za to pełną odpowiedzialność. Nie moi zawodnicy, tylko ja – wyliczał po meczu.

Po takich akcjach tyszanie mogli zamknąć wynik. Nie wbili drugiego gola, ale wygrali w takim samym rozmiarze jak na jesieni w Tychach.

Albert Rude: Bramka wszystko zmienia

Trener Wisły nie ukrywał, że jego drużyna grała wolno i to także musi poprawić przed kolejnym meczem. W przerwie dokonał korekty w ustawieniu.

– Próbowaliśmy znaleźć czas, przestrzeń, aby dojść do sytuacji. W końcu poprawiliśmy grę, mieliśmy sytuacje, ale rywale bardzo dobrze się bronili. Byli kompaktowi, już nie tak agresywni, jak w pierwszej połowie – analizował.

Podkreślił, że Wiśle zabrakło strzelonej bramki, bo ona wiele zmienia. – Nam nie udało się wykorzystać sytuacji, które mieliśmy. Także ze stałych fragmentów gry, które rywale dobrze bronili – zauważył.

Albert Rude. Fot: Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl
Albert Rude. Fot: Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Wisła Kraków. Villar zszedł z urazem

Rzuty rożne wykonywał nowy pod Wawelem Dejvi Bregu, który już w 35. minucie zastąpił kontuzjowanego Mikiego Villara. Hiszpan wcześniej zmarnował doskonałą sytuację na 1:0, a potem głową w mur bił Angel Rodado, który frustrował się z każdą kolejną niewykorzystaną szansą.

O stanie zdrowia Villara będzie wiadomo więcej po badaniach. Hiszpanowi doskwierał problem mięśniowy, który przytrafił się podczas jednego ze startów do piłki.

W meczowej kadrze zabrakło Jakuba Krzyżanowskiego, ale on szybko powinien wznowić treningi. – W poprzednim meczu został uderzony, trochę cierpiał w tygodniu. Nie był gotowy na sto procent, chcieliśmy go oszczędzić – wyjaśnił Rude. Młody piłkarz ma problem z mięśniem.

GKS Tychy aspiruje do awansu

Tyszanie mocno odżyli, bo jest to ich pierwsza wygrana na wyjeździe od 28 października. Mimo że sezon zaczęli od trzech kolejnych zwycięstw w delegacji, potem każdy wyjazd był dla nich zmorą.

– Wracając z Łęcznej (GKS przegrał we wtorek w zaległym meczu z jesieni 0:2), byłem przerażony tymi statystykami. Jeśli jesteśmy dobrą drużyną, to nie może być takich dysproporcji między grą u siebie i na wyjeździe – przyznawał szkoleniowiec gości Dariusz Banasik.

– Powiedziałem w szatni zawodnikom, że te mecze z Górnikiem Łęczna i Wisłą będą takimi bezpośrednimi sprawdzianami, które pokażą, czy będziemy mogli walczyć o bezpośredni awans. Wygraliśmy drugi raz w tym sezonie z Wisłą. To napawa optymizmem – cieszył się z gry zespołu, który do Krakowa przyjechał po dalekim wyjeździe na Lubelszczyznę.

– 450 km w jedną stronę, krótki czas na regenerację. Trochę obawiałem się zmęczenia, jak zespół będzie wyglądał fizycznie. Wszystko wyglądało bardzo dobre. Po strzeleniu pierwszej bramki mogliśmy skontrować Wisłę, mieliśmy sytuacje. Nie udało się, ale gospodarze też mieli ciekawe okazje, które mogli zamienić na gola. Jak to w piłce bywa, w niektórych elementach trzeba mieć w takich sytuacjach szczęście – skwitował.

Za postawę wyróżnił całą drużynę, a szczególnie bramkarza Macieja Kikolskiego, który w piątek obchodził 20. urodziny i zachował swoje dziewiąte w tym sezonie czyste konto.