Brzęczek rozczarowany remisem. Wisła ma nóż na gardle i traci kolejnego piłkarza

Trener Wisły był zawiedziony po remisie z Jagiellonią fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Wisła Kraków tylko bezbramkowo zremisowała z Jagiellonią Białystok i jest coraz bliżej spadku z ekstraklasy. Po spotkaniu trener Jerzy Brzęczek usiłował tłumaczyć, dlaczego jego zespół znów nie potrafił sięgnąć po trzy punkty.

Ten wynik niewiele zmienia w sytuacji Białej Gwiazdy. Drużyna spod Wawelu pozostaje w strefie spadkowej, ma tylko dwa mecze do rozegrania i trzy punkty straty do bezpiecznego Śląska Wrocław. Matematyczne szanse na utrzymanie wciąż są, ale sytuacja robi się coraz trudniejsza.

– Jesteśmy rozczarowani. Nasza sytuacja jest bardzo trudna, ale patrząc jeszcze na układ tabeli pozostały dwa spotkania. Dopóki będziemy mieć szansę, będziemy walczyć o utrzymanie w ekstraklasie – wierzy trener Wisły.

Tylko dwa celne strzały

W pierwszej połowie siła rażenia Wisły była mała, a Jerzy Brzęczek zaskoczył wyborami perosnalnymi. Pozostawił na ławce Stefana Savicia i Elvisa Manu, a obaj rozruszali grę Białej Gwiazdy w końcówce, kiedy Biała Gwiazda rzuciła wszystkie siły do ataku. Były selekcjoner postawił też w roli jokera na Jana Klimenta, który swój ostatni mecz dla Wisły zagrał w lutym.

– Cały czas walczy, dzisiaj wszedł na boisko i to była dobra zmiana, bo był bliski zdobycia bramki. Dla mnie jego wejście było na plus ­– mówi trener Wisły, w myśl zasady "wszystkie ręce na pokład".

Ofensywne zmiany zwiększyły jakość, ale w całym meczu Wisła oddała tylko dwa celne strzały. Tak trudno bronić się przed spadkiem z ekstraklasy.

– Do ostatnich sekund dążyliśmy do zwycięstwa, ale nie byliśmy skuteczni. Stworzyliśmy kilka sytuacji, ten plan taktyczny i zmiany przez wprowadzenie Savicia i Manu w drugiej połowie otworzyło nam więcej możliwości. Zabrakło nam zimnej głowy, wyrachowania – tłumaczy były selekcjoner.

Nowak: Perfekcyjny mecz w defensywie

Znacznie więcej powodów do zadowolenia po tym meczu miał szkoleniowiec Jagiellonii. Punkt zdobyty pod Wawelem daje „Jadze” niemal już pewne utrzymanie. Solidnie prezentowali się obrońcy, z pewnym Zlatanem Alomeroviciem w bramce.

– Można powiedzieć, że zagraliśmy zachowawczo, ale w pewnym momencie pod naszą bramką było pięciu napastników. Każdy zdawał sobie sprawę z rangi tego spotkania i sytuacji w tabeli. Po ostatnich wynikach musieliśmy włożyć w to spotkanie trochę mądrości piłkarskiej i cieszy mnie, że nie straciliśmy koncentracji. Byliśmy tam, gdzie potrzeba. Nawet jak mieliśmy problemy, to zawsze ktoś tę lukę wypełnił – wyjaśnia Piotr Nowak.

Przy Reymonta 22 dobrą zmianę dla „Jagi” dał były piłkarz Wisły Jesus Imaz. Hiszpan pojawił się na boisku na ostatnie 30 minut i był to dla niego pierwszy mecz od listopada. Przez ten czas leczył kontuzję.

­­– Zwietrzyliśmy swoją szansę, że jednak ten mecz możemy wygrać i wejścia zmienników to potwierdzają. Mieliśmy kilka sytuacji. Szkoda tej ostatniej, bo myślę, że powinna z tego paść bramka. Wisła takich klarownych sytuacji nie miała, co mnie bardzo cieszy, bo w tych ostatnich meczach popełnialiśmy proste błędy, a tutaj zachowaliśmy koncentrację do ostatniej minuty. Myślę, że to był perfekcyjny mecz w defensywie – podkreśla opiekun białostoczan.

Wisła traci lidera?

Sytuacja Wisły w tabeli jest trudna, a jakby problemów było mało, dochodzą do tego kolejne kontuzje. Spotkania z Jagiellonią nie dokończył Marko Poletanović. – Na tę chwilę wygląda to poważnie. Będzie miał robione badania, ale wiemy, że to problemy z przywodzicielem, z którym zmaga się już od pewnego czasu. Miał z tym kłopot jeszcze w Rakowie – wyjawia Brzęczek.

Do końca sezonu Jagiellonia zmierzy się jeszcze z Legią Warszawa oraz Górnikiem Łęczna, a Wisła zagra z Radomiakiem Radom oraz Wartą Poznań. Jeśli te spotkania wygra, a jednocześnie Zagłębie Lubin przegra z walczącymi o mistrzowski tytuł Lechem Poznań i Rakowem Częstochowa, "Biała Gwiazda" zdoła się utrzymać.

News will be here