Cracovia wygrała skromnie, ale w pełni zasłużenie. Na zwycięstwo u siebie czekała aż od 11 lutego. Przed wyższą porażką Zagłębie uchronił bramkarz Dominik Hładun, który w 8. minucie przepuścił uderzenie Kamila Pestki z około 12 metrów. Akcję rozpoczął Jewhen Konoplianka, podając do Cornela Rapy. Piłkę dośrodkowaną przez Rumuna głową wybił Jhon Chancellor, ale pierwszy był przy niej niepilnowany Pestka, który nie miał problemu ze zdobyciem bramki słabszą prawą nogą.
– Wiedzieliśmy, że gramy o spokojne kolejne mecze. Teraz skupiamy się na Radomiaku, ale każdy ma już tyłu głowy to, co wydarzy się za dwa tygodnie – powiedział Pestka, przypominając, że 1 maja na stadionie Cracovii zostaną rozegrane derby z Wisłą.
Plany na lato: Cracovia chce Polaków
38 punktów na koncie Pasów oznacza, że ma dziewięć przewagi nad strefą spadkową. – To był mecz podwyższonego ryzyka. Dla Zagłębia o mega stawkę, biorąc sytuację w dole tabeli, a dla nas o złapanie głębszego oddechu. Cieszę się, że tak się stało i stanęliśmy na wysokości zadania – ocenił trener Jacek Zieliński.
Opiekun Cracovii powiedział, że nie był to łatwy mecz, ale jego piłkarze byli lepsi, stworzyli więcej sytuacji. Stwierdził, że zabrakło im cwaniactwa i być może umiejętności, by wcześniej dobić przeciwnika. Zieliński potwierdził też, że latem szatnia Pasów ma stać się bardziej polska.
– Kilka dni temu rozmawialiśmy na ten temat z profesorem. Szukamy zawodników, którzy spolonizują szatnię. Jesteśmy po rozmowach z paroma naprawdę ciekawymi zawodnikami, zobaczymy co z tego wyjdzie. Próbujemy trochę zmienić ten zespół, ale pierwszym kryterium zawsze będzie jakość piłkarska. Jeżeli jakość będzie szła w parze z tym, że będzie to Polak w naszych realich finansowych – super! – powiedział Zieliński.
Ostatnio wyliczyliśmy, że Cracovia jest zespołem ekstraklasy, w którym ponad 70 proc. czasu gry należy do obcokrajowców.
Wisła nie wygrała drugiego meczu z rzędu. Głupie zachowanie Żukowa
Wynik ze stadionu przy ulicy Kałuży pasował piłkarzom Wisły. Podopieczni Jerzego Brzęczka mieli szansę wyprzedzić Zagłębie, jeżeli zdobyliby trzy punkty we Wrocławiu. Śląsk to także drużyna, która wciąż drży o ligowy byt.
Wiślacy podobnie jak piłkarze Cracovii szybko objęli prowadzenie. W 6. minucie zagranie Konrada Gruszkowskiego ze skrzydła na piąty metr i fatalne ustawienie defensywy gospodarzy wykorzystał Elvis Manu. Krakowianie prezentowali się lepiej, straszyli Wojskowych, ale nie potrafili podwyższyć wyniku. Pod koniec pierwszej połowy Śląsk się otrząsnął i wyrównał z pomocą Gieorgija Żukowa. Kazach zastąpił w pierwszym składzie pauzującego za kartki Enisa Fazlagicia i nie stanął na wysokości zadania. Zakiwał się na swojej połowie i stracił piłkę. Śląsk wyprowadził celny cios, w 41. minucie akcję po kontrataku na gola zamienił Caye Quintana. Jeszcze przed przerwą gości uratował strzał w słupek Krzysztofa Mączyńskiego i interwencja dobrze grającego Pawła Kieszka.
Po zmianie stron mecz nie był już tak ciekawy. Lepiej zaczęli ją gospodarze, ale to Manu w 80. minucie miał piłkę meczową po podaniu Stefana Savicia. Interwencja Michała Szromnika zdecydowała, że obie drużyny podzieliły się punktami.
Coraz bliżej
Wisła przez 35 minut meczu była nad kreską, z identycznym dorobkiem jak Zagłębie, ale lepszym bilansem bezpośrednich meczów. Remis we Wrocławiu oznacza, że wciąż jest w strefie spadkowej (29 punktów), ale do lubinian traci już dwa „oczka”. Śląsk utrzymał trzy punkty przewagi nad Białą Gwiazdą.
Cracovia – Zagłębie Lubin 1:0 (1:0)
Bramka: Pestka (8.).
Śląsk Wrocław – Wisła Kraków 1:1 (1:1)
Bramki: Quintana (41.) – Manu (6.).