Derby Krakowa. Musiał: Trochę mnie poniosło. Peszko: Za darmo nic nie dostaniemy

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

– Pierwsza połowa była bliska ideału – cieszył się Maciej Musiał, trener Hutnika po wygranych 1:0 jedynych derbach Krakowa na poziomie centralnym z Wieczystą.

Duma Nowej Huty pokonała Żółto-Czarnych 1:0 po golu Jewgienija Bełycza w 43. minucie. Podopieczni Macieja Musiała zwiększyli swój dorobek do 36 punktów, a drużyna gości pozostała z 51.

Hutnik Kraków rozegrał świetny mecz. Ogromna radość Musiała

– Zacznę od prywaty: jestem bardzo szczęśliwy. Pierwsza połowa wyglądała tak jakbym sobie tego życzył, była bliska ideału. Graliśmy bardzo fajnie, odważnie przeciwko bardzo silnemu zespołowi, ze świadomością, gdzie szukać słabszych stron przeciwnika. Zniwelowaliśmy możliwości ofensywne Wieczystej. Trzy dobre zmiany trenera Peszki sprawiły, że po przerwie mieliśmy problem w środku pola. W tygodniu pracowaliśmy nad grą w obronie niskiej, bo wiedzieliśmy, że takie momenty przyjdą. Cieszę się, że choć oddaliśmy inicjatywę, to bardzo dobrze broniliśmy pola karnego – komentował szkoleniowiec gospodarzy.

Podkreślił roszady Wieczystej, bo u niego na ławce jakości było zdecydowanie mniej. Mimo to udało się wygrać po raz drugi na wiosnę, a w Puławach w zdobyciu trzech punktów przeszkodziła nieskuteczność. – Takim meczem podnieśliśmy sobie poprzeczkę, mocno buduje zespół na poziomie mentalu. Muszę jednak mieć z tyłu głowy, że materiał ludzki jest ograniczony. Wygrywając z Wieczystą masz świadomość, że możesz wygrać z każdym. Pierwsza połowa tak wyglądała, bo zawodnicy wyszli pewni siebie. Nie było to dla mnie zaskoczeniem, chociaż bałem się, czy nie pękną, bo były takie momenty w pierwszej połowie – powiedział Musiał.

Po ostatnim gwizdku okazywał wielką radość. Choć bardzo przeżywa mecze, ciągle chodzi przy linii i instruuje zawodników, to rzadko zdarza mu się tak ekspresyjnie cieszyć. – Trochę mnie poniosło – przyznał. – Był to dla mnie emocjonujący mecz, grałem przeciwko klubowi, w którym pracowałem – mówił. Jesienią Hutnik przegrał na stadionie Wieczystej 1:7, a potem u siebie pokonał Chojniczankę Chojnice. – Krzyknąłem wtedy w stronę trybun, że zrobimy wszystko, by wygrać [w rewanżu z Wieczystą – przyp. red.]. Dotrzymałem słowa, choć wiem, jak karkołomna była to obietnica – przyznał.

Przywitanie trenerów przed meczem. Fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl
Przywitanie trenerów przed meczem. Fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Wieczysta nie dorównała Hutnikowi zaangażowaniem. Niezadowlony Peszko

Sławomir Peszko pogratulował Hutnikowi wygranej, a trenerowi przygotowania drużyny mimo problemów kadrowych. – Była mocno zdeterminowana, a my znów nie weszliśmy najlepiej w mecz. Jak gra trochę się nam ułożyła, to straciliśmy bramkę z kontrataku, co rzadko nam się zdarza. Nic za darmo nie dostaniemy, musimy grać. Można mieć słabszy dzień, ale z taką kadrą... Nie podobało mi się więcej niż trzech piłkarzy – mówił niezadowolony opiekun Wieczystej.

– Gramy o awans i udowodnimy to w kolejnych meczach. Straconych punktów nie da się odrobić, ale pokażemy swoim kibicom, ludziom dookoła, że to dobra drużyna – zapewnił Peszko.

Hutnik zaskoczył jego piłkarzy determinacją. Wskazywał na niecelne podania, przegrane pojedynki, brak agresywności. – Chyba porażka z jesieni mocno w nich siedziała – mówił o gospodarzach. – Próbowali grać od bramki, mieliśmy problem z przekątnymi podaniami. Nie wykorzystaliśmy tego, by iść całym zespołem do pressingu i przez to Hutnik miał dużo miejsca – analizował dopiero trzecią porażkę w sezonie.