Dwa ciosy, a potem wielki powrót Cracovii. Niestety okupiony bolesnym urazem

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Piłkarze Cracovii przespali początek meczu ze Śląskiem, który po 8. minutach prowadził 2:0. Potem strzelili cztery bramki, ale okupili zwycięstwo kontuzją ważnego obrońcy.

Ostatni w tabeli Śląsk mocno zaskoczył piłkarzy Pasów. W tym sezonie jeszcze nie wygrał ani razu, a w niedzielę zanotował mocne otwarcie. Dawid Kroczek zdecydował się zostawić na ławce Mickiego van Burena, który zanotował dobre wejście z ławki. Do składu wrócił Filip Rózga, a Pasy zagrały na dwóch młodzieżowców (drugim był Bartosz Biedrzycki).

Dwa szybkie ciosy Śląska

Wicemistrz Polski z poprzedniego sezonu wykorzystał broń Cracovii i otworzył wynik po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. W polu karnym dobrze grającego w powietrzu Virgila Ghitę przepchał Simeon Petrov i głową pokonał Henricha Ravasa.

Słowacki bramkarz nie miał łatwego wejścia gry. W 8. minucie po raz drugi wyjmował piłkę z siatki, chociaż obronił pierwsze mocne uderzenie Mateusza Żukowskiego. Po nim piłka zatańczyła przed linią, golkiper nie był w stanie jej złapać w ręce, a Tommaso Guercio zdołał wepchnąć ją z najbliższej odległości do siatki.

Prezent od Śląska dla Cracovii

Po kuble zimnej wody na początku spotkania Cracovia wróciła do gry i potrafiła zdobyć cztery gole, które diametralnie odwróciły losy meczu i pozwoliły jej powrócić na podium Ekstraklasy.

Na przerwę Pasy schodziły z golem kontaktowym. Błąd Rafała Leszczyńskiego, który źle rozgrywał piłkę nogami, przerodził się w rzut karny. Bramkarza zaatakował Filip Rózga, został kopnięty, a jedenastkę niepewnie, ale skutecznie wykonał Benjamin Kallman. Pomimo uderzenia w środek piłka tylko otarła rękawice bramkarza i wpadła do siatki.

Jugas na noszach

Pasy nie zatrzymały się na tym i dwie minuty po wyjściu z szatni wyrównały stan rywalizacji. Zrobił to strzałem głową po rzucie rożnym (a więc znów z użyciem największej broni Pasów w tym sezonie) Jakub Jugas. Czech cieszył się z gola, ale kilka minut później po pechowej interwencji został zniesiony z boiska na noszach. W teoretycznie niegroźnej sytuacji uciekła mu lewa noga i kolano. Wyglądało to groźnie, wymowny był też grymas bólu na twarzy obrońcy, który nie był w stanie kontynuować gry. Wcześniej, już po kwadransie gry, boisko z powodu kontuzji opuścił też Marcin Cebula z zespołu gospodarzy.

Śląsk – Cracovia. Od 2:0 do 2:4

Pasy szły za ciosem i jeszcze większą siłę dało im wejście z ławki Mickiego van Burena. Holender zdobył gola na 3:2 po asyście Kallmana, a potem sam wywalczył rzut karny, który precyzyjnym strzałem od słupka wykorzystał Ajdin Hasić.

Śląsk dalej musi czekać na pierwsze w tym sezonie zwycięstwo. Zamyka tabelę ekstraklasy z zaledwie czterema punktami. Pasy mają 23 oczka i wróciły na podium tabeli.

Śląsk Wrocław – Cracovia 2:4 (2:1)

Bramki: Petrov (3.), Guercio (8.) – Kallman (21. – karny), Jugas (47.), van Buren (68.), Hasić (76. – karny).

Śląsk: Leszczyński - Bejger, Petkow, Samiec-Talar (61. Jasper), Świerczok (61. Musiolik), Pokorny, Schwarz, Żukowski, Cebula (15. Baluta), Guercio, Petrov

Cracovia: Ravas – Kakabadze, Jugas (56. Hoskonen), Glik, Ghita, Biedrzycki (46. van Buren) – Hasić (80. Al-Ammari), Sokołowski (80. Atanasov), Maigaard, Rózga (84. Olafsson) – Kallman.

Żółte kartki: Samiec-Talar, Petkow, Szota, Żukowski – Hasić, Rózga.

Sędziował: Wojciech Myć (Lublin).