Maciej Musiał: Muszę zmienić w sobie kilka rzeczy

Trener Maciej Musiał fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Po dwóch latach pracy trener Maciej Musiał najprawdopodobniej rozstanie się z klubem, który w tym sezonie opuścił szeregi II ligi.

Szkoleniowiec przejął zespół po Łukaszu Surmie 24 czerwca 2021 roku. W pierwszym sezonie Brązowi zajęli ósme miejsce i awansowali do 1/8 finału Pucharu Polski, eliminując po drodze między innymi Wieczystą Kraków. Przed obecnymi rozgrywkami zespół został osłabiony, wielu piłkarzy odeszło do lepszych klubów. Latem Musiał mógł trafić do Wieczystej, jednak zdecydował się na pozostanie w Garbarni. Drużyna nadal prezentowała ładny dla oka styl, ale nie wystarczyło to do zdobycia wystarczającej do utrzymania liczby punktów. Brązowi zakończyli sezon na przedostatnim miejscu z 32 „oczkami”. Wygrali dziewięć meczów, z czego tylko dwa na wyjazdach.

W niedzielę 4 czerwca, na pożegnanie z II ligą, pokonali u siebie Górnika Polkowice 3:1. – Przegrany sezon kończymy zwycięskim meczem. Czy miał jakiekolwiek znaczenie? Uważam, że tak, bo pokazał, że mimo słabych wyników, próbowaliśmy profesjonalnie podchodzić do zawodu i graliśmy do końca. Jeżeli chodzi o punkty, to nie miało to wpływu, ale w momentach tak trudnych, gdy nie ma nadziei, trzeba wykrzesać z siebie resztkę profesjonalizmu i mój zespół to pokazał – podsumował Maciej Musiał.

Wszystkie gole drużyny z Krakowa i Polkowic zdobyły po przerwie. – Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu tragiczna. Nie dało się na to patrzeć, w ogóle nie realizowaliśmy założeń. W przerwie powiedziałem, że wyglądamy jakbyśmy nie przepracowali ze sobą ani dnia, a mamy za sobą rok. Druga połowa, po zmianie ustawienia, wyglądała zdecydowanie lepiej. Zwyciężyliśmy zasłużenie, stworzyliśmy więcej sytuacji od rywala, ale dopiero w ostatnim kwadransie przekuliśmy je na wynik. Kiedy wydawało się, że wszystko mamy pod kontrolą, straciliśmy bramkę. To też był wymiar całej rundy, w której z poziomem piłkarskim było całkiem nieźle, ale finalizacja i obrona pola karnego wyglądały słabo i dlatego żegnamy się z II ligą – dodał.

Michał Knura, LoveKraków.pl: Czy to był pana ostatni mecz w roli trenera Garbarni? Rok temu przedłużył go pan do końca tego sezonu.

Maciej Musiał: Żadne decyzje jeszcze nie zapadły. Podejrzewam, że spotkam się z przedstawicielem klubu w najbliższych dniach. Czas pokaże, jak to wszystko się poukłada. Wydaje mi się, że bliżej jest do decyzji, że nie będę trenerem Garbarni, ale wszystko jest jeszcze sprawą otwartą.

Dla Garbarni sezon skończył się bardzo źle, natomiast kilku młodych zawodników z tej drużyny ma szansę coś osiągnąć w piłce.

Plan na projekt był taki, że staraliśmy się mocno obniżyć średnią wieku, by rozwijać młodych zawodników, z których Garbarnia miałaby później jakiś profit, a oni może trafiliby na wyższy poziom rozgrywkowy. Ten sezon drużynowo był słaby i spadamy z ligi, ale kilku zawodników udało się rozwinąć. Fakt, że Garbarnia ma dwóch reprezentantów w kadrach młodzieżowych, świadczy, że ten projekt wcale nie był karkołomny, ale byliśmy tego w stanie dokonać. Jest nam smutno, że nie będziemy mogli tego kontynuować na poziomie centralnym.

W Garbarni podjął pan pierwszą samodzielną pracę, wcześniej pracował głównie jako asystent. Jaką lekcję wyciągnie pan z tych dwóch lat?

Dla mnie był to mocny okres jeśli chodzi o wnioski i to jak będzie wyglądała moja dalsza droga trenerska. Muszę zmienić w sobie kilka rzeczy, żeby być bardziej skuteczny w swojej pracy – przede wszystkim jeśli chodzi o pewne podejście. Mam już to przemyślane. Wyciągnę wnioski i będą się starał realizować siebie w tym czy innym miejscu.

Gdy rozmawialiśmy przed rundą wiosenną, powiedział pan, że można umrzeć za idee. Tak się pan teraz czuje?

Sposób grania nie zdecydował o spadku z ligi, to nie było kluczowe. Wybrałbym jeszcze raz tę samą drogę.

Dlaczego tak to się skończyło?

Przede wszystkim nie przekuwaliśmy na bramki tego, co robiliśmy na boisku. Mieliśmy mnóstwo okazji na gole, w niektórych meczach zdecydowanie więcej od przeciwników. Oni byli znacznie bardziej skuteczni, a my nie. Mało tego, bywały mecze, że przeciwnik stworzył półtorej sytuacji, a zdobywał dwie bramki. To też nas bardzo mocno wyhamowało i sprawiło, że zdobyliśmy tak mało punktów.

Spadamy z ligi grając, moim zdaniem, na znacznie wyższym poziomie niż wskazywałby na to dorobek punktowy.

Jeden z trenerów powiedział, że stylem pasowaliście do pierwszej dziesiątki. Zgodzi się pan?

Myślę, że tak.