Rok Kidrić, piłkarz Puszczy Niepołomice, wrócił do gry po 387 dniach. Regularnie nie występował jeszcze dłużej. Redakcji LoveKraków.pl opowiedział o walce, którą stoczył, by wrócić do ekstraklasy.
Słoweński napastnik wszedł na końcówkę poniedziałkowego (25.11) spotkania z Widzewem Łódź, które Puszcza wygrała 2:0. Był to jego pierwszy oficjalny występ od 4 listopada 2023 roku. Wcześniej miał przerwę od 26 sierpnia.
Michał Knura, LoveKraków.pl: Ważne zwycięstwo drużyny walczącej o utrzymanie, 50. mecz Puszczy w ekstraklasie i pan na boisku. Czy można było sobie wymarzyć lepszy wieczór?
Rok Kidrić, napastnik Puszczy: Jestem bardzo szczęśliwy! Miałem duży problem z kontuzją, której nabawiłem się w pierwszej części zeszłego sezonu. W listopadzie minął rok od mojego ostatniego meczu, rok i trzy miesięce od czasu, gdy regularnie grałem.
Jaki był powód pana nieobecności?
Miałem problem z mięśniem brzucha, trzycentymetrowe pęknięcie. Przez prawie rok nie mogłem strzelać, nie mogłem nawet podawać piłki. Chodziłem do wielu lekarzy, ale nikt dokładnie nie wiedział, co robić. Potem zapadła decyza o operacji, dostałem zastrzyk do mięśnia, ale nie było lepiej. Pojawił się stan zapalny ciała, to była naprawdę gów... sytuacja. Myślałem, że już nigdy nie zagram w piłkę. Nigdy wcześniej coś podobnego, coś tak trudnego zdrowotnie mi się nie przydarzyło.
Jak pan sobie z tym radził?
Naprawdę trudno było wrócić, bo co miesiąc myślałem, że już jest lepiej i niedługo zagram. I tak w kółko. Ale miałem silną głowę i duże wsparcie wszystkich dookoła. Realizowałem program rehabilitacji, prawie codziennie odwiedzałem lekarzy, by znaleźć lekarstwo na moja kontuzję. Gdy poczułem się dobrze, wróciłem do Niepołomic. W poniedziałek mój pierwszy mecz od dawna z trybun oglądała dziewczyna. Rodzice pewnie włączyli transmisję i też byli bardzo szczęśliwi.
Dziś czuje się pan w stu procentach przygotowany fizycznie? Wiadomo, że może brakować czucia piłki, przestrzeni.
Pod względem fizycznym jest bardzo dobrze. Na boisku też było w porządku, ale wiadomo, że grałem krótko. Trenowałem tak dużo, jak tylko mogłem. Jestem niesamowicie szczęśliwy, że znów zagrałem i pomogłem odnieść drużynie wielkie zwycięstwo. Zdobyliśmy trzy pukty, ale trzeba podkreślić, że to był nasz wielki występ. Zbliżyliśmy się do bezpiecznej strefy. Sytuacja nie byłaby tak trudna, gdybyśmy wcześniej punktowali z Radomiakiem i Stalą.
Latem wasz zespół opuścił Kamil Zapolnik, trener nie mógł liczyć na pana, więc przyszedł Michalis Kosidis. Jak pan ocenia Greka? W lidze strzelił już sześć goli.
To bardzo dobry gracz. Obecnie jest w świetnej formie i odgrywa bardzo ważną rolę w zespole. Prezentuje się niesamowicie, jestem pod jego wielkim wrażeniem. Jest podobny do mnie: wysoki, potrafi pograć piłką i ją utrzymać, świetnie gra głową. Jeżeli nadal będzie się tak prezentował, to może wywalczyć dobry transfer do innego klubu.
Przed Puszczą kolejne spotkanie „za sześć punktów”, czyli wyjazd do Wrocławia.
Ze Śląskiem musimy walczyć o zwycięstwo! Jesteśmy w takiej sytuacji, że nie możemy kalkulować.