Wisła Kraków w Płocku próbowała podjąć walkę, ale w drugiej połowie nie miała argumentów, aby postawić się rywalowi i ostatecznie przegrała 0:2.
Wisła w Płocku mierzyła się nie tylko ze swoją imienniczką, ale też z całym szeregiem problemów. Krakowskiego zespołu nie ominął koronawirus, część zawodników z gry wyeliminowały inne problemy zdrowotne, a do tego morale po porażce przed własną publicznością ze Śląskiem Wrocław aż 0:5 nie były najlepsze.
Niedzielny rywal również do łatwych nie należał, ponieważ płocczanie u siebie w tym sezonie jeszcze nie przegrali. W czterech z pięciu meczów zdobyli komplet punktów i tylko raz podzielili się nimi z przeciwnikiem. Teraz dołożyli piąte zwycięstwo na własnym obiekcie.
Zemsta niewykorzystanych szans
W pierwszej połowie siły były wyrównane. W celnych strzałach był remis 2:2, lecz w tej najważniejszej statystyce przeważali gospodarze, gdyż to oni zeszli do szatni prowadząc 1:0 po golu w 39. minucie Łukasza Sekulskiego. Nafciarze objęli prowadzenie po krótko rozegranym rzucie wolnym i dośrodkowaniu na trzeci metr Rafała Wolskiego. Z przebiegu pierwszej odsłony bardziej prawdopodobne było jednak trafienie gości, gdyż płocczanie nieco przysnęli na początku spotkania i dopiero z czasem ich gra nabierała rumieńców.
Wisła miała swoje niemal stuprocentowe sytuacje, ale nie zdołała ich wykorzystać. Tuż po rozpoczęciu pojedynku Yaw Yeboah idealnie znalazł Felicio Brown Forbesa w polu karnym, ale Wiślak nie trafił w bramkę. Chwilę później krakowianie nie wykorzystali błędu Krzysztofa Kamińskiego. Bramkarz z Płocka pogubił się przed własną bramką, ale piłkarze Białej Gwiazdy nie byli na tyle czujni, aby go przechytrzyć. Przed upływem pół godziny gry przed szansą na gola po zagraniu głową stanął Alan Uryga, ale były zawodnik Wisły z Płocka nie zdołał umieścić piłki w siatce.
Tuż po zmianie stron Nafciarze mieli rzut wolny po faulu Mchala Skvarki na Mateuszu Szwochu. Kolejny stały fragment gry został wykonany przez gospodarzy perfekcyjnie i zakończył się trafieniem Sekulskiego. W kolejnych minutach Szwoch mógł rozstrzygnąć mecz, jednak czujny w bramce był Mikołaj Biegański.
Krakowianie mimo rotacji składem nie potrafili zbudować akcji ofensywnej, która mogłaby ich przybliżyć do zdobycia gola kontaktowego. W drugiej połowie Biała Gwiazda nie oddała żadnego celnego strzału. Gospodarze do ostatniego gwizdka kontrolowali przebieg spotkania i dlatego ciągle mogą cieszyć się z faktu bycia niepokonanymi na własnym stadionie.
Wisła Płock – Wisła Kraków 2:0 (1:0)
Bramki: Sekulski (39.,48.)
Wisła Płock: Kamiński – Zbozień (89. Vallo), Rzeźniczak, Michalski, Krivocjuk – Szwoch (89. Lesniak), Rasak, Wolski (68. Tuszyński), Gerbowski, Kolar (76. Jorginho) – Sekulski (68. Warchoł).
Wisła Kraków: Biegański – Gruszkowski (90. Wachowiak), Szota (63. Plewka), Uryga, Hanousek (63. Młyński) – Frydrych, Żukow – Yeboah, Skvarka, Starzyński (53. Hugi) – Forbes (53. Sobol).
Żółte kartki: Szwoch, Wolski, Rzeźniczak – Forbes, Sobol, Żukow.
Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).