Na zakończenie trzeciej serii gier w piłkarskiej ekstraklasie piłkarze Pasów po emocjonującym meczu ulegli 1:3 Widzewowi Łódź. – Powinniśmy zdobyć drugą bramkę i mądrze zarządzać meczem – mówił Dawid Kroczek, trener Cracovii.
Kroczek powiedział po spotkaniu, że w zespole panuje duże rozczarowanie. Próbował jednak szukać pozytywów. – Zdajemy sobie sprawę z tego, że punkty są najważniejsze. Jeżeli chodzi o przebieg samego widowiska, to myślę, że nasz pomysł był dobry. Chwalę zawodników za to, co chcieli grać – mówił opiekun Cracovii.
Piorunujący początek, a później...brak kontroli
Spotkanie niezwykle korzystnie ułożyło się dla gospodarzy, gdyż szybko, w 18. minucie, strzelili gola, a także częściej mieli piłkę. Później w grę Pasów wkradł się lekki chaos i po kwadransie inicjatywę przejął Widzew. – Po zdobyciu gola chcieliśmy pójść za ciosem i podwyższyć prowadzenie. Mecz się otworzył, było dużo miejsca pomiędzy zawodnikami, bo oba zespoły dążyły do zdobycia gola. Powinniśmy zdobyć drugą bramkę i mądrze zarządzać meczem, a tego nie zrealizowaliśmy – analizował Kroczek.
Odniósł się również do występu Filipa Rózgi, który dobrze prezentował się w tygodniu przedmeczowym. – Filip jest już na takim poziomie sportowym, że jego obecność w jedenastce jest uwarunkowana tym, w jaki sposób prezentuje się na treningu, a nie koniecznością wypełnienia limitu młodzieżowców. To jest chłopak bardzo perspektywiczny i myślę, że będzie się rozwijał – powiedział trener Pasów.
Daniel Myśliwiec: To zwycięstwo pokazuje, że codzienna praca przynosi efekt
Szkoleniowiec Widzewa nie krył zadowolenia po zwycięstwie przy ulicy Kałuży. Szczególnie cenna była dla niego reakcja zespołu zarówno po straconej bramce, jak i po objęciu prowadzenia. – Cieszy mnie to, że pomimo utraty gola jako pierwsi, potrafiliśmy odnieść zwycięstwo. Z kolei po zdobyciu bramki na 1:2 nie opóźnialiśmy gry, byliśmy konsekwentni, podejmowaliśmy inicjatywę, co było kluczowe, aby wygrać – stwierdził trener Daniel Myśliwiec.
Tożsamością łódzkiego Widzewa w tym sezonie ma być wysoki pressing, o czym świadczy wprowadzenie na boisko drugiego napastnika w ostatnich minutach spotkania. – Na końcówkę warto wpuścić kogoś, kto ma świeże siły, będzie blisko bramki przeciwnika i powalczy o zdobycie kolejnego gola – dodawał opiekun gości.
Autor: Kacper Śmiertka