Piłkarz z Rumunii wpisał się na listę strzelców po raz trzeci sezonie. Na kolejne trafienie czekał od pierwszego meczu ze Stalą przy ulicy Kałuży, a więc pół roku. Hanca podszedł do rzutu karnego, który sędzia podyktował po kontakcie Grzegorza Tomasiewicza z Cornelem Rapą. Nie trafił od razu (bramkarz odbił piłkę), ale pierwszy był przy piłce i wślizgiem wepchnął ją do siatki. Po chwili podbiegli do niego koledzy z drużyny, by celebrować trafienie.
Rodzina Hanca coraz liczniejsza
Jak zdradził po końcowym gwizdku, 1 kwietnia był szczęśliwy nie tylko z powodu zwycięstwa Cracovii i gola. – Podczas meczu, po zdobyciu bramki, dowiedziałem się, że Andrea jest w ciąży. To dla mnie podwójne szczęście – nie krył 30-letni zawodnik, który celebrował tę radosną nowinę już po zakończeniu rywalizacji.
Małżeństwo ma już syna (urodził się w 2018 roku) i córkę, która przyszła na świat w 2020 roku, gdy Sergiu był już piłkarzem Cracovii. Parze dobrze żyje się w Krakowie, dlatego we wrześniu 2020 roku kontrakt Sergiu został przedłużony aż o pięć lat!
Lepsi na śliskiej murawie
Mecz w Mielcu toczył się w trudnych warunkach atmosferycznych po opadach śniegu. Cracovia, zwłaszcza do przerwy, zagrała mądrze, prostymi środkami, i mimo kłopotów w drugiej połowie (czerwona kartka Kamila Pestki, karny dla Stali) zdołała zakończyć serię pięciu spotkań bez wygranej.
– Pomimo tragicznej pogody, niemal niemożliwej do gry, pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem i zwyciężyliśmy dzięki duchowi drużyny – uważa kapitan Pasów.
Przed wyjazdem na Podkarpacie podopieczni Jacka Zielińskiego mieli osiem punktów przewagi nad strefą spadkową. Trener podkreślał po spotkaniu, że kluczem do zwycięstwa było wykorzystanie warunków i wygrana z sąsiadem w tabeli. Nie bał się jednak, że drużyny z dołu mogą niedługo niebezpiecznie się zbliżyć.
– Bardziej chodziło nam o ogólne wrażenie. Mamy zespół, który nie powinien się turlać w dolnych rejonach tabeli – tłumaczył.
Znane twarze, ale inni zawodnicy
Dodał, że wpływ na formę piłkarzy miał wirus, który rozpanoszył się w szatni i dopadł nie tylko piłkarzy. – Dopadł nas nieznany wirus, covid plus, który tak zdemolował zespół, że przecieraliśmy oczy ze zdumienia. Znane twarze, te same numery na koszulkach, ale inni zawodnicy – podkreślał Zieliński.
Skutki choroby wciąż odczuwają Jewhen Konoplianka i Otar Kakabadze, których zabrakło w kadrze na mecz ze Stalą. Być może będą mogli pomóc drużynie w niedzielę w wyjazdowym spotkaniu z Wartą Poznań. W Grodzisku Wielkopolskim Pasy będą musiały sobie radzic bez Cornela Rapy, Mateja Rodina i Michała Siplaka, których czeka pauza za żółte kartki.