W dużo słabszej w swoim wykonaniu drugiej połowie Wisła straciła ze Spartakiem Trnawa trzy gole i uległa na wyjeździe 1:3. Szkoleniowiec krakowian nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, dlaczego jego podopieczni tak źle zaprezentowali się po zmianie stron.
– Jeżeli grasz na wyjeździe, prowadząc 1:0, i podarujesz w ten sposób bramki, to go napędzasz. Nie możemy się bronić tylko poprzez odkopywanie piłki z linii obrony gdzieś do przodu. Są momenty, kiedy trzeba wziąć ciężar gry na siebie, uporządkować ją, mieć jakąkolwiek kontrolę nad meczem. Przy wyniku 1:2 mieliśmy sytuację Rodado, który trafił w słupek, ale generalnie druga połowa była zdecydowanie na korzyść gospodarzy – dodawał trener wiślaków, który nie potrafił znaleźć odpowiedzi na pytanie, dlaczego jego zespół źle gra po wyjściu z szatni.
Kamil Broda wrócił do bramki
Tym razem na ławce usiadł Anton Cziczkan. Białorusina zastąpił w bramce Kamil Broda. Tej zmiany nikt się nie spodziewał. – Mamy rywalizację. Anton rozegrał kilka spotkań i Kamil czekał na szansę. To była decyzja podjęta przeze mnie i wspólnie z trenerem bramkarzy, że Kamil stanie między słupkami. W treningu wyglądał bardzo dobrze i Anton musi poczuć rywalizację. Nie chcemy stracić momentu, kiedy drugi bramkarz jest w dobrej dyspozycji – wytłumaczył Moskal.
W poniedziałek o godz. 19 Białą Gwiazdę czeka spotkanie w I lidze. Na stadionie przy Reymonta podejmie Ruch Chorzów.