Biała Gwiazda po raz ostatni grała o punkty 15 dni temu - 18 marca nie była w stanie przeciwstawić się Pogoni Szczecin i na jej stadionie przegrała 1:4. Po 26. kolejce w lidze nastąpiła przerwa na mecze reprezentacji, która w Polsce obfitowała w emocje związane z barażem o mistrzostwa świata. Kadra Czesława Michniewicza pokonała w Chorzowie Szwecję 2:0 i jesienią wystąpi w Katarze.
W tym czasie Jerzy Brzęczek skoszarował zespół Wisły w Woli Chorzelowskiej na Podkarpaciu. Tam przez niespełna tydzień zawodnicy – bez kilku reprezentantów (m.in. Enisa Fazlagicia, Konrada Gruszkowskiego i Piotra Starzyńskiego) – szykowali się do najważniejszych siedmiu tygodni, które zdecydują o ich być albo nie być w ekstraklasie.
Sparing dobrym prognostykiem
– Zgrupowanie było nam bardzo potrzebne. Cieszymy się, że mamy reprezentantów kraju, ale w naszej sytuacji chciałoby się mieć ich wszystkich w treningu. Ci, którzy tam byli, wykonali bardzo dobrą pracę – mówi Brzęczek.
Dzień przed powrotem do Krakowa odbył się zamknięty sparing z pierwszoligową Puszczą Niepołomice. Wiślacy rozgromili zespół Tomasza Tułacza 5:0. Trenera cieszy, że wszystkie gole zostały strzelone po akcjach.
– W tym meczu było wiele rzeczy, które chcemy kontynuować – podkreśla.
Przełamać Piasta
W niedzielę na stadion przy ulicy Reymonta przyjedzie Piast Gliwice. Wiślacy do końca sezonu chcą odrobić stratę do bezpiecznego miejsca i utrzymać się w lidze (tracą cztery punkty), z kolei drużyna ze Śląska ma szansę na czwartą pozycję, która może być przepustką do eliminacji europejskich pucharów.
– Zdajemy sobie sprawę z siły Piasta. Tę drużynę cechuje żelazna dyscyplina, w sześciu ostatnich meczach nie przegrali i stracili tylko jednego gola. Z Waldemarem Fornalikiem znamy się od lat i wzajemnie szanujemy. Doceniam pracę, którą wykonuje w Piaście, poprzednich klubach i reprezentacji – podkreśla opiekun Wisły.
Wygrane potrzebne jak tlen
Wisła musi zacząć wygrywać. W krótkiej kadencji Brzęczka jeszcze nie cieszyła się z tryumfu w spotkaniu o stawkę. Trzy punkty po raz ostatni zdobyła przeciwko Bruk-Bet Termalice Nieciecza, tuż przed Bożym Narodzeniem i urlopami.
– Jesteśmy w takiej sytuacji, że potrzebujemy zwycięstw i punktów. Z każdym tygodniem widać większe zrozumienie w poruszaniu się, w schematach akcji ofensywnych. Zrobiliśmy krok do przodu. Mamy taką jakość, która pozwoli nam zdobyć odpowiednią liczbę punktów potrzebną do pozostania w ekstraklasie – wierzy Brzęczek.
Gdy wszystko się wali
Ten sezon może się dla Wisły skończyć spadkiem do I ligi. Jak już wiemy, błędem było zatrudnienie Adriana Guli, który źle przygotował drużynę i był mało elastyczny jeżeli chodzi o taktykę. Długo w drużynie nie było też widać „ognia”, walki jeden za drugiego. Do tego zaszło wiele zmian personalnych, a nowi piłkarze często nie spełniali oczekiwań. Pewnie ktoś powie o sędziach w kontekście meczu z Lechem Poznań.
To czynniki, które w różnym stopniu miały wpływ na to, w którym miejscu jest obecnie Wisła. Trzeba przyznać, że jak się wali – to wszystko. Trzeba do tego dodać urazy Jakuba Błaszczykowskiego, Patryka Plewki czy w trudną do uwierzenia serię urazów Alana Urygi.
W niedzielę, poza wymienioną trójką, nie wystąpi również Mateusz Młyński, który urazu doznał w sparingu z Puszczą.
Przed meczem będzie można oddać krew.