Sobotnią rywalizacją z Motorem Lublin piłkarze Pasów rozpoczną serię trzech meczów z beniaminkami ekstraklasy.
Spotkanie po 21 latach, w ekstraklasie po 40
Lechia wróciła do elity już po roku, GKS czekał 19 lat, a Motor Lublin aż 40! W tym roku mija więc 40 lat od ostatniego spotkania tego zespołu na poziomie ekstraklasy (ówczesnej I ligi). Były ich zaledwie dwa, bo po sezonie 1983/1984 krakowianie musieli przełknąć gorycz spadku. Zespoły ze stolic województw małopolskiego i lubelskiego ostatni raz rywalizowały 21 lat temu w II lidze. W całej swojej historii mierzyły się 16 razy (8 zwycięstw Cracovii, 3 remisy, 5 wygranych Motoru).
Motor potrafi się zrehabilitować
Najbliżsi rywale Cracovii są podrażnieni porażką z Widzewem Łódź. W sobotę prowadzili 2:0, a przegrali 3:4, więc pod Wawelem będą chcieli się zrehabilitować. Potrafią to robić, i to z najmocniejszymi w tej lidze. Po odpadnięciu z Pucharu Polski z trzecioligową Unią Skierniewice pojechali do Poznania i ograli Lecha, który miał na koncie komplet wygranych przed swoją publicznością.
– Wiemy, że Motor to zespół, który sprawia duże problemy przeciwnikom. Nie traktujemy tego meczu inaczej od pozostałych, nie będzie łatwiejszy niż konfrontacje z czołową czwórką – uważa Dawid Kroczek, trener Pasów. – Motor jest odważny, próbuje grać w piłkę na swoich zasadach, chce narzucać swój pomysł, a nie dopasowywać się do przeciwnika. To ma pozytywne i negatywne skutki. To poukładana drużyna, dobrze zorganizowana. Domeną beniaminków jest to, że ciężko im złapać serię, ustabilizować formę. W początkowej fazie sezonu trochę tracą – zauważa szkoleniowiec.
Jakie zestawienie środka obrony?
W przegranym 0:2 meczu z Lechem na środek obrony został przesunięty nominalny wahadłowy Otar Kakabadze. Drużyna jest jednak przygotowana na inne warianty zastąpienia kontuzjowanych Kamila Glika i Jakuba Jugasa. Z Motorem środek obrony znów może prezentować się następująco: Otar Kakabadze - Arttu Hoskonen, Virgil Ghita. Możliwy jest też wystawienie jako pół-lewego Andreasa Skovgaarda i powrót Kakabadze na wahadło.
– Musimy znaleźć receptę na tę sytuację kadrową, która na pewno nie jest prosta. W początkowej fazie sezonu Glik i Jugas stanowili trzon. Nie wykluczam żadnego z wariantów, także z czwórką w obronie, na który niejednokrotnie przechodziliśmy w trakcie meczu – tłumaczy Kroczek.