Cracovia chciała wygrać trzeci mecz z rzędu z beniaminkiem i wykorzystać fakt, że jej sąsiedzi z czołówki tabeli w sobotę będą grać między sobą. GKS miał dobry początek sezonu, jeszcze miesiąc temu rozbił przy Kałuży 6:0 Puszczę Niepołomice, ale od tego czasu nieco wyhamował i zdobył tylko punkt w trzech meczach. Dwie kolejne porażki z rzędu sprawiły, że przewaga nad strefą spadkową zaczęła topnieć. Tymczasem piłkarze Rafała Góraka znów potwierdzili, że przy Kałuży mogą się czuć jak u siebie i wygrali tu drugi mecz w tym sezonie.
Błąd sędziego i błędy Cracovii
Pierwszy raz w tym sezonie w wyjściowym składzie GKS-u pojawił się Mateusz Mak, który zdobył dwa gole i nie ukrywał, że stadion Cracovii jest jednym z jego ulubionym w ekstraklasie. – Tutaj strzelam – cieszył się przed kamerami Canal+.
Sędzia nie skorzystał z powtórek VAR, a powinien, bo być może zmienił by ogląd na pierwszą sytuację. Mateusz Kowalczyk wygrał pozycję po stałym fragmencie, ale wydaje się, że nie był faulowany przez Otara Kakabadze. Arbiter był ustawiony blisko akcji i wskazał na rzut wolny blisko 16. metra boiska. Jego na raty wykorzystał Mak, najpierw uderzył w mur, ale po chwili dopadł do odbitej piłki i płaskim wolejem trafił do siatki obok Henricha Ravasa.
Rozkojarzona Cracovia
W 39. minucie Mak całkowicie ośmieszył bramkarza Cracovii, który już wcześniej, do spółki z obroną, nie był skoncentrowany i przytrafiały im się błędy. Podając piłkę do przeciwnika wypracował okazję Adamowi Zrelakowi, ale szczęśliwie wrócił do bramki (a Słowak bez kontaktu z rywalem doznał urazu, po którym opuścił boisko na noszach).
Potem Ravas leżał już na ziemi, kiedy Mak biegł na pustą bramkę i podwyższył wynik na 2:0. Wszystko zaczęło się od precyzyjnego wznowienia od bramki Kudły i kosztownej pomyłki Jakuba Jugasa, który nie przerwał akcji i podawał przeciwnikowi. Był to jego pierwszy mecz po kontuzji - i od razu w wyjściowym składzie, gdzie zastąpił kontuzjowanego Virgila Ghitę. Rozpędzonego na bramkę Maka nie był w stanie zatrzymać też Andreas Skovgaard.
Festiwal pięknych goli. Okienka!
Cracovia długo próbowała rozgrywać piłkę i kiedy przytrafiła się okazja do strzału na bramkę, nie zastanawiał się Mikkel Maigaard. Pomógł rykoszet (trafiony piłką, zasłaniając się Oskar Repka) i zmienił trajektorię lotu piłki, myląc Dawida Kudłę.
Duńczyk najpierw dał Cracovii tlen w trudnym momencie i gola do szatni na 1:2, a potem, gdy Cracovia przegrywała 1:3 (przepiękny gol „stadiony świata” Adriana Błąda, który posłał potężne uderzenie od poprzeczki), poszedł w ślady swojego przeciwnika i również przymierzył zza pola karnego w samo okienko.
Zabójcza końcówka
Przy Kałuży obie drużyny walczyły o zachowanie twarzy. Cracovia walczyła dzielnie i w doliczonym czasie gry wyrównała na 3:3! Radość Kallmana (gol głową po asyście Bartosza Biedrzyckiego) była jednak krótka, bo piłkarze z Katowic wyprowadzili zabójczy cios, po którym Pasy się już nie podniosły. Nikt nie upilnował zamykającego akcję Sebastiana Milewskiego, który wszedł na boisko, zmieniając Maka i zamknął akcję na długim słupku i pozbawił Cracovię nadziei na choćby punkt.
Spotkanie zakończyło się awanturą i masową konfrontacją. Po naradzie sędziów posypały się napomnienia, a trener gości Rafał Górak został odesłany z czerwoną kartką na trybuny.
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45., 70.), Kallman (90.) - Mak (15., 39.), Błąd (62.), Milewski (90.).
Cracovia: Ravas – Jugas (72. Al-Ammari) , Hoskonen, Skovgaard – Kakabadze, Sokołowski (80. Bochnak), Maigaard, Olafsson (72. Bierzycki) – Rózga (60. van Buren), Hasić – Kallman.
GKS: Kudła – Czerwiński, Jędrych, Klemenz, - Wasielewski, Kowalczyk, Repka, Galan (90. Marzec) – Mak (83. Milewski), Błąd Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędziował Damian Sylwestrzak (Wrocław).