Jeszcze w czwartek, na konferencji prasowej przed meczem z Lechią, trener nie chciał puścić pary z ust na temat szykowanego transferu znanego piłkarza. Choć mogło go nieco zdradzić... nadmierne zaprzeczanie.
– Sprawa nie była do końca „klepnięta”. Byłem po rozmowie z zawodnikiem, wierzyłem, że to nastąpi, ale nie takie transfery wysypywały się na ostatnich metrach. Myślę, że będzie dużym wzmocnieniem, ale trzeba go odbudować. Powinien szybko dojść do siebie, jego możliwości są tak duże, że młodzi będą mieli się od kogo uczyć – stwierdza Zieliński.
Trener zasięgnął opinii u kilku osób, które miały odpowiednią wiedzę o zawodniku i jego sytuacji. To przekonało go, by „drążyć sprawę do końca i ją załatwić”.
Zieliński: Wiedziałem, że on bardzo tego chce
W sobotę piłkarze Cracovii, którzy znaleźli się poza kadrą na mecz z Lechią, siedzieli na ławce lub rozegrali niewiele minut, zmierzą się w Rącznej w sparingu z Puszczą Niepołomice. Także dziś Konoplianka będzie po raz pierwszy trenował w ośrodku treningowym Pasów. Z kolegami zdążył się już przywitać. Jak mówił nam bramkarz Karol Niemczycki, Ukrainiec odwiedził ich w czasie piątkowego obiadu.
– Bardzo podobał mu się nasz mecz z Lechem, czyli piłka fizyczna, grana na dużym tempie. Nie będzie problemem włożyć takiego zawodnika do składu. Obym miał tylko takie problemy – mówi trener.
Opiekun Cracovii przyznaje, że gdy po raz pierwszy usłyszał o możliwości sprowadzenia Konoplianki, podchodził do sprawy z niedowierzaniem. – Po szczerej, otwartej rozmowie wiedziałem, że on tego bardzo chce. Trwały negocjacje, musiał rozwiązać kontrakt z Szachtarem. Jeżeli marzymy, by w przyszłym sezonie walczyć o coś więcej, to musimy ściągać jakościowych zawodników. Nie będziemy się „grzali” na testowanie i sprowadzanie niewiadomo kogo – mówi.