Trener Wisły zaryzykował, teraz się cieszy. „Przecierałem oczy”

Radosław Sobolewski (z lewej) jest zadowolony z gry i postawy Luisa Fernandeza fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Luis Fernandez w końcu gra na miarę oczekiwań – strzela gole i asystuje – a do tego nie osłabia już zespołu nieodpowiedzialnym zachowaniem. Trener Radosław Sobolewski nie kryje, że podjął ryzyko, powierzając mu opaskę kapitana, jednak Hiszpan spisuje się bez zarzutu.

Fernandez z dziesięcioma golami jest współliderem klasyfikacji najlepszych strzelców I ligi. Dogonił Kamila Bilińskiego dzięki czterem trafieniom w dwóch ostatnich meczach z Podbeskidziem Bielsko-Biała (remis) i Zagłębiem Sosnowiec (wygrana). Odkąd wrócił do gry po pauzie za niesportowe zachowanie przeciwko Chrobremu Głogów, nie tylko zbiera punkty w klasyfikacji kanadyjskiej, ale ma też chłodniejszą głowę, nie daje się prowokować. Dla Sobolewskiego Hiszpan jest kluczowym piłkarzem Wisły.

Prawdziwy lider

– Luis wreszcie prezentuje to, co potrafi. Dołożył do tego większą odpowiedzialność za swoje postępowanie. Być może powoduje to opaska kapitana, z czego bardzo się się cieszę – mówi „Sobol”.

– Trochę ryzykowałem typując go na zastępcę Igora Łasickiego. Luis dźwignął ciężar, opaska go wzmocniła. Razem z Angelem Rodado mocno pracują w defensywie. Przecierałem oczy, jak widziałem jego powrót w meczu z ŁKS-em Łódź.

REKLAMA
REKLAMA


Umowa Fernandeza wygasa z końcem sezonu

Umowa Fernandeza wygasa z końcem sezonu i Wisła może mieć problemy, by go zatrzymać. Klub musi zdecydować, co będzie dla niego lepsze: puścić piłkarza w zimie za kilkaset tysięcy euro (za piłkarza, któremu niedługo wygasa umowa, nie zarobi więcej niż 1,5 mln zł, ale z drugiej strony trzeba wziąć pod uwagę problemy finansowe klubu), czy mimo wszystko zatrzymać na rundę wiosenną, by pomógł drużynie w powrocie do ekstraklasy. Najlepszym rozwiązaniem byłby nowy kontrakt, ale o to będzie trudno.

– Usiądziemy po najbliższych meczach, gdy liga się skończy, ponieważ przed nami intensywny tydzień. Nie chcę zaprzątać swojej i piłkarza głowy pieniędzmi. Zrobimy wszystko, by został i pomógł nam w upragnionym awansie. On ma predyspozycje, by podciągnąć zespół – uważa Sobolewski.

W ubiegły piątek Wisła wygrała na wyjeździe z Zagłębiem Sosnowiec i przerwała serię ośmiu ligowych meczów bez zwycięstwa. Po zmianie trenera piłkarze zaczęli lepiej prezentować się pod względem fizycznym, są także mocniejsi mentalnie. W kilku spotkaniach było widać symptomy zmiany na lepsze, ale zwycięstwo nie przyszło od razu.

– Chcę powtarzalności, wygrywanie to dla mnie nawyk. Mam nadzieję, że zwycięstwo podbuduje piłkarzy i będą wychodzić na boisko głodni zwycięstwa, pewni siebie – podkreśla szkoleniowiec.

Odkurzony Szot zagra od początku. Sobol nie skrzywdzi Wisły

Piątkowe spotkanie z Górnikiem Łęczna (początek o godzinie 20:30) będzie ostatnim w tym roku na stadionie przy ulicy Reymonta. Sobolewski poprowadzi drużynę w szóstym spotkaniu i podkreśla, że po raz pierwszy będzie miał tak duże pole manewru przy ustalaniu składu. Do jego dyspozycji nie będą jedynie pauzujący za czerwoną kartkę Boris Moltenis (ostatnie spotkanie) i kontuzjowany Konrad Gruszkowski, którego na prawej stronie (jako obrońca bądź wahadłowy, w zależności od systemu gry) na pewno zastąpi Dawid Szot. Piłkarz ten miał niskie notowania u Jerzego Brzęczka i niedawno został odkurzony. Dał dobrą zmianę w rywalizacji z Podbeskidziem, z dobrej strony pokazał się także w Sosnowcu, gdzie wyszedł w pierwszym składzie.

– Szot to taki żołnierz, a tacy piłkarze są cenni dla trenerów – nie kryje.

W Łęcznej występuje wypożyczony z Wisły napastnik Hubert Sobol. Autor trzech goli w rundzie jesiennej raczej nie zagra przy Reymonta i nie będzie miał okazji zranić Białej Gwiazdy. Trener Górnika mógłby go oczywiście wystawić, ale wiązałoby się to z zapłatą krakowskiemu klubowi niemałej kwoty zapisanej w umowie wypożyczenia, a na to się nie zanosi.

Czy Wisła po roku wróci do ekstraklasy?

  • 16,2% (603)
  • 32,4% (1204)
  • 5,4% (201)
  • 21,6% (801)
  • 24,3% (904)