Nie Słowak, a Polak wygrał zimą rywalizację o miano bramkarza numer jeden Cracovii. – Musiałem swoje przeczekać. Zimą popracowałem na obozie, dałem z siebie maksimum i cieszę się bardzo, że trenerzy to docenili – podkreśla w rozmowie z LoveKraków.pl Sebastian Madejski.

– Musiałem swoje przeczekać. Zimą popracowałem na obozie, dałem z siebie maksimum i cieszę się bardzo, że trenerzy to docenili i pozwolili mi wystartować w kolejnym roku. Długo nie wiedzieliśmy, kto wygrywa rywalizację. Dopiero w ostatnim tygodniu przed ligą, po powrocie z Turcji trenerzy przekazali mi, że mam szansę na pierwszy skład, a definitywnie dowiedziałem się w czwartek. Trudno mi ocenić, czy dobry występ w Gliwicach miał na to duży wpływ, natomiast na pewno pokazałem się z dobrej strony i trenerom utkwiło w głowach, jak wtedy wyglądałem, że wprowadzałem spokój w defensywie. Kluczowy był jednak okres przygotowawczy – codzienna praca i sparingi – podkreśla 28-latek, który przeciwko Rakowowi rozegrał 29. mecz w ekstraklasie.
Sebastian Madejski: Zawsze na 100 procent
Przyznaje, że był pierwszy przypadek w jego przygodzie z piłką, gdy na dłużej usiał na ławce rezerwowych. Gdy miał możliwość, robił wszystko, by pokazać się z jak najlepszej strony w czwartoligowych rezerwach. - Na pewno nie był to stracony czas, pracowałem też nad innymi aspektami i to zaowocowało. Grając w rezerwach też musisz dawać z siebie 100 procent. Jeżeli jest odwrotnie, to po prostu kiedyś się to zemści, ale nie zawsze od razu. Wychodzę z założenia, że jeżeli się za coś biorę, to na 100 procent, bo inaczej nie ma sensu tego robić – mówi.
Decyzję o postawieniu na Madejskiego skomentował po spotkaniu trener Dawid Kroczek. – Rozpoczął bramkarz, który w naszej opinii na tę chwilę wygrał rywalizację. Nie ma tutaj wielkiej filozofii, Sebastian zasłużył na wyjście od początku, natmiast Henrich mocno na niego naciska. Cały przepracowany z nami okres sprzygotowawczy bardzo mocno go odmienił i to już nie jest ten Ravas, któremu w rundzie jesiennej brakowało trochę stabilizacji formy. Naprawdę wyglądał bardzo dobrze i do końca dyskutowaliśmy o obsadzie bramki, Sebastian wyglądał nieco lepiej – mówił Kroczek.
Kluczowe zdrowie
Jesienią Pasy strzelały wiele goli, ale były też w gronie najczęściej tracącąych. Ostatnie mecze zespołu kończyły się bezbramkowym remisem, a defensywa bardzo dobrze spisywała się zwłaszcza w starciu z częstochowianami. – W sobotę linia defensywna powstrzymywała rywali. Mocno pracowali, rzucali się praktycznie pod każdą piłkę. Możemy powiedzieć, że wykonaliśmy dobrą robotę. Dotąd nie było transferów, więc mam nadzieję, że jak najdłużej wszyscy w zdrowiu będą dalej tak pracowali – kończy Madejski.