Wisła Kraków. Rzeczniczka żegna się z klubem, a piłkarze pojechali po pierwsze zwycięstwo w Legnicy

Karolina Kawula poświęciła Wiśle znaczną część swojego życia fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Mecz z Miedzią Legnica będzie ostatnim z Karoliną Kawulą w roli rzeczniczki krakowskiego klubu. Przy Reymonta pracowała, z roczną przerwą, od 2011 roku.

W czwartek Karolina Kawula prowadziła ostatnią przedmeczową konferencję Mariusza Jopa, którego zespół dziś o godz. 18 zagra na wyjeździe o drugie zwycięstwo z rzędu. 36-latka niedługo rozpocznie pracę w Lechii Gdańsk, w której była już zatrudniona kilka lat temu, ale na znacznie mniej odpowiedzialnym stanowisku. Umowa rzeczniczki z Wisłą zostanie rozwiązana za porozumieniem stron. Temat jej odejścia pojawił się kilka miesięcy temu, ale dopiero teraz oficjalnie do niego dochodzi. Prezes Wisły Jarosław Królewski próbował nakłonić Kawulę do zmiany planów, ale ostatecznie musiał zaakceptować jej decyzję.

Na dobre i na złe

– Praca w Wiśle Kraków to dla mnie spełnienie młodzieńczego marzenia, o realizację którego walczyłam przez lata. Przyszedł moment, w którym czuję potrzebę zmiany otoczenia oraz podjęcia nowych wyzwań. Zapewniam jednak, że decyzja o rozstaniu z Białą Gwiazdą należała do tych najtrudniejszych... Dziękuję wszystkim, których spotkałam na swojej drodze – właścicielom, radzie nadzorczej, prezesom, trenerom wraz ze sztabami szkoleniowymi, zawodnikom i współpracownikom. Przez lata dzieliliśmy piękne, ale i smutne chwile, lecz możliwość pisania historii Wisły była dla mnie ogromnym zaszczytem – powiedziała Kawula.

–  Podziękowania kieruję także w stronę sponsorów i partnerów klubu, a także przedstawicieli mediów i kibiców oraz całej społeczności zrzeszonej wokół Białej Gwiazdy.
Wciąż pozostanę wielką fanką 13-krotnego mistrza Polski i w roli kibica na pewno zawitam na R22, aby cieszyć się z upragnionego awansu. Głęboko wierzę, że tak będzie! – zakończyła.

Od praktykantki do dyrektorki

Karolina Kawula jest wnuczką nieżyjącego już legendarnego obrońcy klubu z ulicy Reymonta, Władysława.
Pracy w klubie z ulicy Reymonta nie dostała jednak za nazwisko. Gdy w 2011 roku zgłosiła się do ówczesnego rzecznika prasowego Adriana Ochalika na praktyki, starała się, by o rodzinnych powiązaniach dowiedział się jak najpóźniej. Praktyka szybko przerodziła się w stałą współpracę – włączono ją w struktury klubu jako pomoc przy meczach i bieżących wydarzeniach, a następnie powierzono rolę specjalisty ds. komunikacji.

Po powrocie z Gdańska, gdzie spędziła rok w Lechii, w 2017 objęła stanowisko managera ds. mediów, następnie była zastępczynią rzecznika prasowego, by docelowo pełnić funkcję rzeczniczki prasowej i dyrektorki komunikacji. Była w klubie na dobre i na złe, także wtedy gdy na przełomie 2018 i 2019 roku zebrały się nad nim ciemne chmury. – Dziękujemy serdecznie Karolinie za wkład w profesjonalizację klubu i oddanie Wiśle. Ogromne słowa uznania należą się jej za cały czas pracy w Wiśle, bowiem ogrywała ważną rolę w kluczowych momentach np. w trakcie akcji ratunkowej klubu. W ostatnich miesiącach zdecydowała, że czas na nowe wyzwania zawodowe. Akceptujemy jej decyzję i życzymy powodzenia w nowych wyzwaniach – zaznaczył prezes Królewski.


Miedź z nowym szkoleniowcem

Na razie krakowski klub nie poinformował, kto zastąpi Kawulę. Odchodząca rzeczniczka prasowa będzie pracować w piątek w Legnicy, gdzie meczem Miedź – Wisła w I lidze rozpocznie się 24. kolejka. Klub znad Kaczawy po ostatnich niepowodzeniach zwolnił Ireneusza Mamrota i zatrudnił w jego miejsce Wojciecha Łobodzińskiego. Mariusz Jop, trener Białej Gwiazdy dzielił szatnię z Łobodzińskim, gdy ten grał pod Wawelem i zdobył cztery tytuły mistrza kraju. Wspomina go jako skupionego na ofensywie piłkarza i spokojną osobę z poczuciem humoru.

– Mamy opracowane dwie opcje – odpowiada Jop na pytanie, czy spodziewa się drużyny grającej jak pod wodzą Mamrota, czy z innym pomysłem przekazanym przez Łobodzińskiego. – Wiemy, co ewentualnie może się zmienić, ale trener nie miał za dużo czasu, by zrobić korekty. Miedź ma swoje problemy, ale staramy się skupiać na tym, co my robimy, jak robimy i na jakim poziomie. Nowy trener może być dla rywali impulsem, może być wykorzystany nowy pokład energii, ale dla nas to nic nowego, bo każdy nastawia się na mecze z Wisłą w stu procentach – podkreśla Jop.

Kto w bramce Wisły?

Trener nie chciał wczoraj zdradzić, czy do Legnicy pojedzie Marko Poletanović, który w Gdyni doznał kontuzji i nie wystąpił z Górnikiem Łęczna. Przyznał natomiast, że rehabilitacja Serba przebiega wolniej niż się spodziewali. Za czerwoną kartkę w spotkaniu z Górnikiem nie będzie mógł zagrać Kacper Letkiewicz. W niedzielę młodzieżowca zmienił Kamil Broda, jednak szkoleniowiec nie powiedział, czy on wyjdzie w piątek w wyjściowym składzie.

– To naturalne, że po indywidualnym błędzie pierwsze dwa dni są trudne. Patryk wrócił już do siebie, zespół mu pomógł. To że mecz był wygrany, też miało duże znaczenie, bo inny jest oddźwięk sytuacji, gdy zespół traci punkty. Z tego co widzę, bardzo sumiennie pracuje i wygląda bardzo dobrze, tak jak inni bramkarze. Kamil Broda, Anton Cziczkian i Jakub Stępak czekają na swoją szansę. Są gotowi do gry, poza Stępakiem, który po długiej przerwie musi jeszcze pograć w rezerwach i Centralnej Lidze Juniorów – uważa Mariusz Jop.

Gdy Letkiewicz wróci po zawieszeniu, nadal będzie miał miejsce w jedenastce? Jego atutem jest wiek młodzieżowca. – W piątek mamy mecz, a tydzień w piłce to bardzo dużo. Tym bardziej, że kolejny rozegramy dopiero za dwa tygodnie, bo mamy przerwę na kadrę. Przyjdzie czas, by odpowiedzieć na to pytanie – zakończył 47-latek.

Aktualności

Pokaż więcej