W czwartek o godz. 20.30 Białą Gwiazdę czeka wyjazdowy mecz z Rapidem Wiedeń. – Chciałbym, żeby był podobny do tego w Krakowie – powiedział Kazimierz Moskal, trener Wisły.
W Wiedniu szkoleniowiec nie może liczyć na piłkarzy, którzy od dłuższego czasu są kontuzjowani, a także Mateusza Młyńskiego, który skarży się na problemy żołądkowe. Pozyskani tego lata Tamas Kiss i Frederico Duarte, przyjechali do stolicy Austrii, ale zadebiutować będą mogli dopiero w niedzielę w ligowym spotkaniu w Pruszkowie. Wiślacy po rywalizacji w el. Ligi Europy nie wracają do Krakowa. W piątek polecą do Warszawy, gdzie czekają ich dwa treningi, a w niedzielę o godz. 14.30 starcie ze Zniczem.
– Chciałbym, żeby mecz był podobny do tego w Krakowie: otwarty, szybki, z sytuacjami. Taka jest moja filozofia, żeby gra mojej drużyny dostarczała wrażeń – mówił Kazimierz Moskal na konferencji przed rywalizacją z Rapidem.
Kibice Wisły będa ją wspierać w Wiedniu
Żałował, że sześć dni temu, na swoim boisku, nie udało się wykorzystać jeszcze jednej sytuacji i zakończyć zmagania co najmniej remisem. – 1:2 to wynik, który sprawia, że jesteśmy w grze. Jedna bramka wyrówna bilans i dopóki będzie 0:0, to wszystko jest możliwe. Nie jest powiedziane, że musimy zaatakować od pierwszych minut, starać się strzelić na początku. Być może w ostatnich minutach trzeba będzie postawić wszystko na jedną kartę – stwierdził. – To tylko i aż różnica jednej bramki, bo przyjechaliśmy na gorący teren. Jest stare piłkarskie powiedzenie, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Przy utrzymującym się 0:0 sytuacja nie jest dla nas najgorsza – kontynuował.
W Wiedniu wiślaków będzie wspierać około 1800 kibiców. Zainteresowanie biletami dla gości było jednak dużo większe. Zorganizowana grupa wyjedzie ze stadionu przy ulicy Reymonta w Krakowie w czwartek o godzinie 7. – Byłem pod wrażeniem atmosfery w pierwszym meczu. Jak kibice ryknęli, to można było to odczuć na własnej skórze. Dochodzą do nas głosy, że tu też może być sporo naszych kibiców, to też dodaje atrakcyjności widowisku – podkreślił szkoleniowiec.
Liga Europy. Wisła Kraków rotuje składem
Lewy obrońca Rafał Mikulec dwa miesiące temu grał w Resovii i musiał przełknąć gorzką pigułkę po spadku z I ligi. Teraz gra w większym klubie i może się pokazywać w europejskich pucharach. Podkreśla, że godzina rozpoczęcia czwartkowego spotkania, 20.30, jest najlepsza. Gdyby mógł, chciałby grać tylko o tej porze. – Moje życie zmieniło się w ciągu dwóch miesięcy. Przez grę w pucharach mogę zdobyć dużo doświadczenia, z czego bardzo się cieszę. Dla mnie to na pewno jeden z najważniejszych międzynarodowych meczów. Po to gra się w piłkę, by w takich spotkaniach brać udział – zaznacza.
27-latek od dołączenia do zespołu Moskala jest zawodnikiem, który rozegrał komplet minut w czterech meczach pucharowych i jednym w lidze. Zmieniają się jednak jego partnerzy na lewym skrzydle. – Cały czas są rotacje, bo gramy co trzy-cztery dni. Na ten moment najlepiej gra mu się z Olivierem Sukiennickim. Jak będzie tak dłużej, to możemy wiele dać tej drużynie – uważa.
Zostając przy rotacjach, to Moskal zapewne nadal będzie je stosował. Stąd bardzo prawdopodobny jest jutro występ Wiktora Biedrzyckiego i Marka Carbo, którzy w lidze będą pauzować za czerwone kartki.