Wisła zapłaciła za głupotę byłego reprezentanta Węgier i błędy obrońców

Tamass Kiss zachował się bezmyślnie w swoim debiucie w Wiśle. fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Zespół Kazimierza Moskala stracił kolejne punkty na boiskach I ligi. Tym razem prowadził na wyjeździe 1:0, ale przegrał ze Zniczem Pruszków. Dwa gole stracił w osłabieniu po skandalicznym zachowaniu debiutującego w zespole skrzydłowego Tamasa Kissa.

Znicz po raz pierwszy pokazał się przed swoimi kibicami. Ubiegłoroczny beniaminek mógł być zadowolony ze zdobyczy na dwóch wyjazdach – przywiózł trzy punkty z Warszawy i jeden z Chorzowa. W trzecim meczu z rzędu trener Grzegorz Szoka wystawił identyczny skład, z wieloletnim graczem Wisły Patrykiem Plewką w środku pola, i nadal jest on niepokonany. 

W krakowskim zespole o stabilizacji nie ma mowy, sen z powiek Kazimierza Moskala spędzają kontuzje, a dodatkowo komplikują wykluczenia dyscyplinarne. Środkowego obrońcę Josepha Colleya, który w Wiedniu zerwał ścięgno Achillesa, czeka operacja i od sześciu do dziewięciu miesięcy przerwy. Niedostępny był także zawieszony za czerwoną kartkę Wiktor Biedrzycki i z konieczności duet z Alanem Urygą utworzył nominalny prawy obrońca Bartosz Jaroch. W drugiej połowie przegrał pojedynek ze strzelcem pierwszego gola dla Znicza.

Znicz Pruszków – Wisła Kraków 2:1. Czerwona kartka dla Tamasa Kissa

Moskal po raz pierwszy mógł brać pod uwagę nowych zagranicznych graczy. Od początku na lewym skrzydle występował Węgier Tamas Kiss. W pierwszym kwadransie znalazł się w dobrej sytuacji, ale zmarnował ją, nie trafiając czysto w piłkę. Nie porywał swoimi zagraniami, natomiast postawą z 73. minuty podniósł ciśnienie wszystkim wiślakom. Wiedząc, że ma już na koncie żółtą kartkę, po dośrodkowaniu chciał ręką skierować piłkę do bramki i wyleciał z boiska. To piąty z rzędu (!) ligowy mecz Wisły, którego nie skończyła w komplecie. W czterech wcześniejszych jej zawodnicy otrzymywali bezpośrednie czerwone kartki.

Na początku niedzielnej rywalizajci strzał Angela Rodado z woleja zablokował obrońca, a próba Oliviera Sukiennickiego zakończyła się interwencją bramkarza. W tym fragmencie meczu goście praktycznie nie opuszczali połowy rywali. Raz lewą stroną udało się przedrzeć Wiktorowi Nowakowi, ale próbował pokonać Antona Cziczkana ze zbyt ostrego kąta. Za chwilę krakowianie skutecznie odpowiedzieli. Po strzale Rafała Mikulca i rykoszecie piłka zmieniła tor lotu i trafiła do Rodado, który... barkiem przelobował Rafała Misztala. Niekorzystny rezultat zmusił pruszkowian do podejścia wyżej. Udawało im się przejąć kilka podań w środku pola i ruszyć z kontrami, jednak obyło się bez większego zagrożenia dla przyjezdnych. Pod koniec pierwszej połowy postawili na atak pozycyjny, który również nie przyniósł wyrównania. Najbliżej gola byli w doliczonym czasie, ale obrońcy Władysławowi Ochronczukowi zabrakło instynktu snajpera.

Znicz grał do końca 

Po przerwie piłkarze Znicza dwa razy uderzali na bramkę, ale były to próby, które co najwyżej pozwoliły lepiej rozgrzać się Cziczkanowi. Białorusin później poradził sobie z niezłą główką Oskara Koprowskiego, byłego podopiecznego Kazimierza Moskala z ŁKS-u Łódź, na którego głowę z narożnika dokładnie zacentrował Radosław Majewski. Weteran świetnie wyprowadził także sam na sam z bramkarzem Pawła Moskwika. Skrzydłowy koncertowo zmarnował jednak wyborną szansę. Olbrzymi apetyt na podwyższenie prowadzenia Wisły miał z kolei Patryk Gogół. Raz celował w okienko i zmusił Misztala do trudnej interwencji.

Znicz dopiął swego po wyrzuceniu z boiska Kissa. Dośrodkowanie Majewskiego z rożnego na gola zamienił Łukasz Wiech. Kilka minut później radny Pruszkowa cieszył się z gola, ale Wisłę uratował VAR, który zauważył w tej akcji spalonego. Wiślacy nie utrzymali nawet remisu. W 4. minucie doliczonego czasu Uryga trafił Wiecha łokciem w głowę, a że działo się to w polu karnym, to zespół z Pruszkowa dostał świetną szansę na wygraną. Z 11 metrów nie pomylił się Daniel Stenclik.

Znicz Pruszków – Wisła Kraków 2:1 (0:1)

Bramki: Wiech (76.), Stanclik (90.,karny) – Rodado (18.).

Znicz: Misztal – Ochronczuk, Wiech, Koprowski – Sokół, Ciepiela (59. Imai), Plewka, Nowak (78. Karol), Moskwik (83. Procek) – Tabara (59. Stanclik), Majewski.

Wisła: Cziczkan – Mikulec, Uryga, Jaroch, Kiakos – Sukiennicki (83. Dziedzic), Kutwa (87. Zwoliński) – Starzyński (46. Baena), Gogół (83. Duarte), Kiss (dwie), Rodado.

Żółte kartki: Ciepiela, Koprowski – Rodado, Kiss (dwie), Kiakos Uryga, Jaroch.

Czerwona kartka: Kiss (73., dwie żółte).

Sędziował Damian Kos (Wejherowo).