O godz. 12:18 Szymon Doba z pierwszego zespołu Cracovii otworzył wynik noworocznej gierki i tym samym został uznany za strzelca pierwszego gola na polskich boiskach w 2025 roku. Pasy pokonały swoje rezerwy 6:4.
Wyjątkowy mecz rozpoczął się o godz. 12:05. Pierwszy piłkę kopnął przedstawiciel zmarłego 23 grudnia Mieczysława Kolasy, ostatniego żyjącego mistrza Polski z Pasami z 1948 roku, którego pogrzeb odbył się 31 grudnia. Prawnuk Kolasy miał założoną koszulkę z numerem 95, którą były piłkarz i trener otrzymał z okazji urodzin. Żył znacznie dłużej, niemal do końca w dobrej formie. Niedługo przypadnie rocznica jego 102. urodzin.
Szymon Doba przeszedł do historii
Wcześniej toast za pomyślność w 2025 roku wznieśli prezes klubu Mateusz Dróżdż, pełnomocnik prezydenta Krakowa Janusz Kozioł, trener Dawid Kroczek i członek Rady Seniorów KS Cracovia Józef Bujak. Były też życzenia – zaczął prezes, ale przy jego wypowiedzi szwankował mikrofon. Przedstawiciel miasta życzył kibicom Pasów, by na koniec sezonu cieszyli się awansem Cracovii do europejskich pucharów.
Na dobrze utrzymanej, pokrytej delikatnym szronem murawie, zmierzyły się pierwsza i druga drużyna krakowskiego klubu. Z Polaków zabrakło Mateusza Bochnaka (odszedł do Miedzi Legnica) i Michała Rakoczego (też może zmienić barwy, prawdopodobnie zostanie wypożyczony). O godz. 12:18 pierwszego gola w 2025 roku gola głową strzelił Szymon Doba – w środę występujący w „jedynce”, ale na co dzień reprezentujący drugi zespół, który walczy o awans do III ligi. Nie było większości obcokrajowców – do Krakowa pofatygowali się jedynie Czech Jakub Jugas i Duńczyk Mikkel Maigaard. I ten drugi, jeden z najlepszych piłkarzy w rundzie jesiennej, podwyższył wynik strzałem po indywidualnej akcji.
Van Burek na boisku
Tradycyjnie nie zabrakło elementów humorystycznych, choć w ostatnich latach ich rozmach jest zdecydowanie mniejszy (brakuje efektownych cieszynek). Bramkarz Jakub Burek wszedł w pierwszej połowie do pola w koszulce z napisem van Burek, czyli w minimalnie zmodyfikowanym stroju nieobecnego Micka van Burena. Sebastian Madejski spróbował sił w ataku (także w drugim zespole), a Patryk Sokołowski na bramce. W drugiej połowie Marcin Cabaj, jeden z trenerów bramkarzy, dał odpocząć sędziemu asystentowi i przejął jego chorągiewkę.
Piątego gola dla Cracovii po rajdzie przez całe boisko strzelił Michał Ciejka. Był chłopcem do podawania piłek, na co dzień gra w zespole do lat 10. Po umieszczeniu piłki w siatce na ręce wziął go Jakub Jugas i podbiegł pod trybunę, by celebrować ten ważny moment z kibicami. Klub podał, że na stadion przy ulicy Kałuży 1 przyszło 5003 osoby.
Cracovia – Cracovia II 6:4 (3:1)
Bramki: Doba (13.), Maigaard (17.), Rózga (24., 46.), Ciejka (53.), Lachowicz (57.) – Tabor (25.), Mamroł (34.), Madejski (55.), Gorszkow (57.).
Cracovia: Madejski – Jugas, Wójcik, Biedrzycki – Janasik, Sokolowski, Lachowicz, Bzdyl – Maigaard, Rózga – Doba. Grali także: Burek, Pomietło.
Sędziował Sławomir Steczko (Kraków).
Grano 2x30 minut.