– To nie jest tak, że transfery w Wiśle dokonywane są z minuty na minutę. Każdy transfer to godziny pracy różnych osób – od oglądania kandydata na boisku, po wywiad środowiskowy, a i tak czasem się nie udaje – mówi Maciej Bałaziński, wiceprezes zarządu krakowskiego klubu. Przy Reymonta uważają, że na razie nieźle radzą sobie bez dyrektora sportowego. Jego zadania spoczywają na większej liczbie osób z działu sportowego.
Nowy napastnik bez gola
W drugiej połowie ubiegłego roku Wisła sprowadziła siedmiu zawodników. Dawida Abramowicza nie ma już w klubie, a Fatos Bećiraj jest Wiślakiem formalnie - okazał się niewypałem, nie strzelił żadnego gola i zimą powędrował na wypożyczenie. W izraelskim Bnei Yehuda Tel Awiw – też pozostaje bez trafienia.
– Jakby w debiucie zdobył bramkę, to ta historia mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej. Trener podkreślał, że Fatos świetnie trenował, dobrze wyglądał. Nie miał może szczupłej fizjonomii, ale budowa ciała była fit. Nie "wypaliło", tak się zdarza – ocenia Bałaziński.
Skrzydłowy Yaw Yeboah ma cztery gole i dwie asysty, ale nie potrafi ustabilizować formy. Ofensywny pomocnik Stefan Savić również nie "zjadł" ekstraklasy na powitanie, ale z golem i czterema asystami (ostatnio wywalczony rzut karny z Rakowem Częstochowa) nie można go całkowicie skreślić. I Yeboah, i Savić mogliby jednak dawać znacznie więcej.
Początkowo duży znak zapytania stawiano przy nazwisku Adiego Mehremicia, dla którego Wisła jest już trzynastym klubem w karierze. Przed pechowym spotkaniem z Pogonią Szczecin (19 lutego), w którym odniósł kontuzję, miał serię meczów w wyjściowym składzie i dobre fragmenty.
Transfery last minute na plus
Wisła najlepiej wyszła jednak na transferach ratunkowych, bo takimi były ruchy z przełomu września i października. Ze Slavii Praga na Reymonta trafił środkowy obrońca Michal Frydrych, a z Rakowa Częstochowa napastnik Felicio Brown Forbes. Czeski stoper z marszu wszedł do składu i uporządkował grę defensywną, do czego dołożył trzy strzelone gole (dwa z rzutów karnych). Kibiców martwi jednak znaczna obniżka formy, którą obserwujemy w ostatnich tygodniach. W meczach przeciwko Podbeskidziu i Rakowowi Czech wyglądał bardzo źle.
Mimo wszystko, pozyskanie Frydrycha wciąż wychodzi na plus. Podobnie jest z Brownem Forbesem, który zmarnował kilka świetnych sytuacji, ale zdobył siedem bramek. To liczba, do której nie może się zbliżyć żaden z jego kolegów, a w klasyfikacji snajperów ekstraklasy taki wynik daje czwarte miejsce. Na tle Bećiraja Kostarykanin wypada co najmniej dobrze.
Medved jak Bećiraj
Wiosną w strzelaniu goli miał mu pomóc Żan Medved, 22-letni młodzieżowy reprezentant Słowenii, wypożyczony ze Slovana Bratysława. Na razie ten ruch to jedno wielkie nieporozumienie, o czym kibice przekonali się dobitnie, gdy widzieli zachowanie napastnika w sytuacji sam na sam z bramkarzem Rakowa. We wcześniejszych meczach Medved również nie pokazał wiele dobrego, poza asystą... garbem przeciwko Pogoni.
Pożytku nie ma też z defensywnego pomocnika Davida Mawutora i stopera Souleymane'a Kone, którzy podpisali niskie i krótkie kontrakty - na próbę. Nie dali prawie żadnych pozytywnych sygnałów, by zastanowić się nad przedłużeniem z nimi współpracy. Drugi dodatkowo był kontuzjowany.
Krystian Wachowiak przekonał się o różnicy poziomów między II ligą a ekstraklasą. Lewy obrońca nie pojawił się na boisku od debiutu przeciwko Pogoni. Były zawodnik Chojniczanki Chojnice to melodia przyszłości, nie zawodnik do grania już teraz.
Radaković gra najwięcej
Przy zimowych ruchach do klubu znów wychodzi, że na razie Wisła najlepiej wyszła na sprowadzeniu gracza z potrzeby chwili. Wobec kontuzji Mehremicia sięgnięto po Urosa Radakovicia ze Sparty Praga. Wypożyczony do Krakowa Serb zaczął przygodę z ekstraklasą od gola, którego nie pamięta, bo w jednej akcji trafił do bramki Wisły Płock i niefortunnie zderzył się głowami z rywalem. Pauzował tylko w jednym meczu i ostatnio wychodzi w pierwszym składzie. Tak jak już wspomnieliśmy przy Frydrychu, gra obronna Wisły w ostatnich meczach była na bardzo niskim poziomie i trener Peter Hyballa musi coś z tym zrobić przed sobotnim meczem z rewelacją rozgrywek - Wartą Poznań.