Była koszykarka Ewelina Kobryn przypomniała się fanom w Stanach Zjednoczonych dziesięć lat po zdobyciu mistrzostwa WNBA.
Najbardziej spektakularny sukces osiągnęła jednak USA, gdzie wraz z Phoenix Mercury w 2014 sięgnęła po główny tytuł. – W tym roku przypada 10-lecie. Klub zaprosił wszystkie zawodniczki, by uczcić tamten sukces. Poleciałam do USA i wraz z koleżankami z tamtej drużyny pojawiliśmy się w hali podczas meczu Phoenix Mercury – Connecticut Sun. To było piękne przeżycie znów poczuć te emocje. To coś niepowtarzalnego – relacjonuje Kobryn.
Wielka machina
Cała uroczystość wiązała się oczywiście z licznymi oficjalnymi spotkaniami i prezentacjami. Była reprezentantka Polski, która za Oceanem występowała też w Seattle Storm, doskonale zna te realia. – WNBA to ogromne przedsiębiorstwo. Już sztaby szkoleniowe drużyn są bardzo liczne. Nad organizacją czuwają zarządy klubów. Wszystko zawsze jest przygotowywane, a społeczność wokół ma uczestniczyć w bieżących wydarzeniach. Tam nie ma przypadku. Bardzo cieszę się, że znów tam zagościłam, a najwięcej sił kosztowała jednak sama podróż – podkreśla.
Po 20 latach zawodowej kariery Kobryn zajmuje się obecnie m in. prowadzeniem własnej fundacji i organizacją obozów szkoleniowych dla młodych graczy, gdzie wśród trenerów są m in. byli selekcjonerzy reprezentacji Polski.