Cracovia murowała bramkę. Kamil Glik miał specjalne zadanie z Lechem Poznań

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Drugi trener Cracovii Tomasz Jasik nie ukrywał, że planem na Lecha była gra w głębokiej defensywie, bronienie dużą liczbą zawodników i zamykanie środka oraz boków. To przyniosło efekt, bo remis 0:0 dał Pasom cenny punkt w kontekście walki o utrzymanie w ekstraklasie.

Spotkanie miało dokładnie taki przebieg, jaki przewidzieli szkoleniowcy obu drużyn – długie budowanie ataków przez Lecha i bronienie się Cracovii. Dla gospodarzy ten remis jest jak porażka, którą komplet 40 tys. widzów przyjął z dużym zawodem. Po spotkaniu domagali się podejścia pod trybunę trenera Mariusza Rumaka, który po meczu kolejny raz musiał tłumaczyć przyczyny straty punktów.

Cracovia broniła się całą drużyną

– Spodziewaliśmy się ataków od samego początku i tak też było. Mieliśmy pomysł zagrać niską defensywą, broniliśmy się całą jedenastką na swojej połowie – nie ukrywał Tomasz Jasik. Przyznał, że jego piłkarze wyciągnęli wnioski z przegranego na jesieni meczu 0:3. – Wtedy wyszliśmy 5-3-2 i mieliśmy problemy w bocznych sektorach. Dziś wyszliśmy 5-4-1 i to przyniosło efekt – dodawał.

– Cała drużyna stanęła na wysokości zadania. To był mecz pełen poświęcenia. Tak trzeba grać o utrzymanie – mówił Jasik.

Hrosso bohaterem Cracovii

Szkoleniowcy Cracovii dokonali czterech zmian w składzie, a dwie były wymuszone kontuzjami. Do końca sezonu nie zagra z powodu urazu podbicia Arttu Hoskonen. Fin przejdzie jeszcze badania stopy, ale ciężko będzie postawić go na nogi. Sebastian Madejski doznał kontuzji na ostatnim treningu przed wyjazdem do Poznania i w meczu zastąpił go Lukas Hrosso, którego Tomasz Jasik określił najlepszym zawodnikiem spotkania.

– Gdy bramkarz zagra na zero z tyłu, zawsze będzie dobrze oceniany – przyznał trener Cracovii. Dodał, że doświadczenie takich piłkarzy będzie kluczowe w walce o utrzymanie.

– Hrosso i Kamil Glik poprowadzili nas do tego punktu. Lukas wybronił wiele sytuacji, Kamil kierował całą linią defensywy. Ten punkt może na dziś nie daje nam za dużo, ale być może po ostatnim meczu da nam upragnione utrzymanie – opisywał Jasik.

Tomasz Jasik, drugi trener Cracovii. Fot: Mateusz Ka;eta/LoveKraków.pl
Tomasz Jasik, drugi trener Cracovii. Fot: Mateusz Ka;eta/LoveKraków.pl

Kamil Glik miał specjalne zadanie

Drugi trener Pasów nie ukrywał, że najbardziej doświadczony piłkarz Cracovii miał w tym meczu szczególne zalecenia taktyczne i miał odcinać od podań Mikaela Ishaka.

– Może to nie było indywidualne krycie, bo grając w trójce obrońców nie można biegać jeden do jednego, ale było to celowe, aby Kamil grał jako centralny środkowy obrońca i przy większości pojedynków Ishak trafiał właśnie na niego. W grze w kontakcie Kamil jest bardzo mocny, nie z takimi napastnikami sobie radził – przyznał asystent Dawida Kroczka.

Podkreślił, że zawodnicy dostali dużo informacji o poszczególnych piłkarzach Lecha. Analiza przed tym meczem skupiła się na tym, aby wyeliminować indywidualności rywali.

Mariusz Rumak pod ostrzałem kibiców: Straciliśmy dwa punkty

Kibice Kolejorza negatywnie przyjęli słaby występ swojej drużyny, która nie wykorzystała swoich sytuacji, ale też z trudem przechodziła przez skondensowaną defensywę Cracovii. W końcówce meczu wyrażali swoje niezadowolenie, ale trener Mariusz Rumak nie podszedł pod trybunę zajmowanych przez najzagorzalszych fanów.

– Ten mecz to zdecydowanie utrata dwóch punktów. Jesteśmy wkurzeni, zirytowani tym, co się wydarzyło – przyznał po meczu trener nowego wicelidera ekstraklasy.

Opiekun Kolejorza przyznał, że jego drużynie nie udało się wykorzystać stworzonych sytuacji, chociaż była gotowa na styl gry Pasów. Planem Lecha było wyciągnąć obrońców Cracovii z głębokiej defensywy i zagrywać piłkę za linię obrony.

– Tak stworzyliśmy sobie sytuacje Mikaela Ishaka, Alfonso Sousy, Alana Czerwińskiego. Cracovia  nas praktycznie nie pressowała, zmieniliśmy ustawienie, chcieliśmy grać między linie, wchodzić bokiem w pole karne oraz wykorzystać momenty, kiedy Cracovia się otworzy. Tych momentów nie było za wiele – podkreślił.