Rywalizacja o złoty medal mistrzostw Polski toczy się do czterech zwycięstw. Na razie dwa kroki bliżej pierwszego tytułu w historii są zawodnicy JKH GKS-u, którzy wygrali spotkania u siebie 3:0 i 3:2. Dla nich obecny sezon jest bardzo udany (wcześniej wywalczyli Superpuchar i Puchar Polski), ale mierzą jeszcze wyżej. I po pomyślnym początku rywalizacji z Cracovią przyjechali pod Wawel w bojowych nastrojach. Trener Robert Kalaber dobrze pamięta, jaką drogę przeszedł klub.
Cracovia nie traci nadziei
– Ten sezon jest uwieńczeniem pięcioletniej długiej i ciężkiej pracy. W 2015 roku po finale z GKS Tychy drużyna się rozpadła. Doświadczeni zawodnicy wybrali oferty bogatszych klubów, a my rozpoczęliśmy budowę zespołu w oparciu o młodziutkich wychowanków. Dziś są oni już na tyle ograni i przygotowani, że potrafią udźwignąć ciężar walki o medale – podkreśla szkoleniowiec, którzy prowadzi także reprezentację Polski.
W dwóch pierwszych meczach z Cracovią jego drużyna była bardzo zdyscyplinowana taktycznie i skuteczna. Tego nie można było powiedzieć o podopiecznych Rudolfa Rohaczka, którzy zbyt łatwo stracili gole i nie odnajdywali się pod bramką przeciwników.
– W drugim meczu stworzyliśmy sobie mnóstwo dogodnych sytuacji, ale o zwycięstwie rywali zdecydowała skuteczność i zimna krew. Teraz mamy atut własnego lodowiska i jestem pewny, że wygramy oba spotkania – mówi Sebastian Brynkus, napastnik Pasów.
Setka w elicie
Sobotnie spotkanie w Jastrzębiu-Zdroju było setnym meczem JKH GKS-u i Cracovii w ekstralidze. Drużyny po raz pierwszy spotkały się na tym szczeblu w 1991 roku. Lepszy bilans mają krakowianie, którzy wygrali 61 razy, 38 spotkań przegrali, a raz był remis.
Początek meczu numer trzy finału ekstraligi we wtorek o godzinie 18. Kolejne spotkanie już w środę, tym razem o 16.