Przed Brązowymi dwa ostatnie mecze, którymi po siedmiu latach występów pożegnają się z II ligą. Garbarnia ma także problemy pozasportowe, związane z działkami, które otrzymała od miasta w wieczyste użytkowanie, a dzięki którym chce pozyskać środki na rozwój.
Topór nad głową pierwszej drużyny wisiał od początku sezonu, do którego przystąpiła mocno osłabiona. Przed startem rozgrywek trener Maciej Musiał stracił siedmiu podstawowych zawodników, a kolejnych dwóch wypadło z powodu choroby i poważnej kontuzji. Szkoleniowiec nie zmienił stylu opierającego się na budowaniu akcji od bramki, podawaniu piłki po ziemi. Jeszcze niedawno powtarzał, że tak grająca drużyna nie może spaść z tej ligi. Nie wierzyło w to także wielu szkoleniowców rywali.
Za stylem nie poszły wyniki
Jak widać, wszystko jest możliwe. Po 32 kolejkach Brązowi mają na koncie 29 punktów i zamykają tabelę. Strzelili 47 goli – więcej niż wicelider – ale jednocześnie koszmarnie bronią i dali się pokonać aż 61 razy (drugi najgorszy zespół w lidze). Mimo pokaźnego dorobku strzeleckiego, w wielu meczach razili nieskutecznością. Duży problem mają z tym, zwłaszcza w rundzie wiosennej, do której przystępowali z nożem na gardle. Jednocześnie często tracili, jak to określał Musiał, „niemożliwe gole”.
Taki też przebieg miało piątkowe spotkanie ostatniej szansy w Jastrzębiu-Zdroju, które krakowianie przegrali 1:3. – To dobre podsumowanie całej rundy w wykonaniu Garbarni. Gdyby w 30. minucie ktoś mi powiedział, że do przerwy będziemy przegrywać 0:3, to kazałbym mu się puknąć w głowę. Mieliśmy absolutną kontrolę nad wydarzeniami. Graliśmy naprawdę niezłe zawody do momentu straty dwóch środkowych pomocników w jednym momencie, gdy musieliśmy dokonać zmian. Chwilę później dostaliśmy bramkę z niczego. Błąd indywidualny, którego w życiu bym się nie spodziewał – mówił trener
Wszystkie gole, w tym pierwszy po błędzie Xaviera Dziekońskiego, można zobaczyć w skrócie:
Garbarnia traci sześć punktów do bezpiecznej pozycji i dwie kolejki przed końcem jej los jest praktycznie przesądzony. Szanse na utrzymanie II ligi są już tylko iluzoryczne. W lipcu przystąpią do rozgrywek III ligi, w której po raz ostatni występowali w sezonie 2016/2017. Zanim to się stanie, 27 maja zmierzą się w Elblągu z Olimpią, a 4 czerwca w Krakowie z Górnikiem Polkowice.
Problematyczna zabudowa
Lato w klubie z ulicy Rydlówka na pewno będzie gorące, i nie tylko z powodu problemów sportowych. Rok temu poznaliśmy plany budowy Parku Sportowego Garbarnia, od którego realizacji ma zależeć przyszłość klubu. Projekt zakłada budowę nowego stadionu piłkarskiego, a także boisk dla dzieci i młodzieży oraz ścieżki pieszo-rowerowej wraz z zielenią towarzyszącą w sąsiedztwie Wilgi.
Jednym z kluczowych warunków jego realizacji miała być zgoda miasta na przekształcenie dwóch działek, które klub otrzymał w użytkowanie wieczyste, a obecnie są nieużytkami, na tereny pod zabudowę, na których deweloper miałby postawić dwa sześciokondygnacyjne bloki. Garbarnia zadeklarowała, że m.in. przekaże miastu teren pod ścieżkę pieszo-rowerową od ul. Konopnickiej do ul. Rydlówka i park kieszonkowy zlokalizowany w sąsiedztwie obecnej trybuny głównej.
Klub szukał poparcia wśród mieszkańców i zebrał dwa tysiące podpisów. Ostatnio pojawiła się inna petycja, przygotowana przez okolicznych mieszkańców, którzy uważają, że w czasie rozmów nie byli dostatecznie informowani o zabudowie.
„W związku z nieprawdziwymi informacjami rozpowszechnianymi w przestrzeni publicznej Robotniczy Klub Sportowy Garbarnia oświadcza, iż Projekt Garbarnia 2.0 – Park Sportowy Garbarnia jako projekt przyszłościowy, strategiczny, związany z rozwojem Klubu, od samego początku uwzględniał realizację na terenach nieużytków, będących we władaniu Klubu inwestycji mieszkaniowej wraz z zielenią towarzyszącą, zgodnej ze stadium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, z wydanymi na przestrzeni lat decyzjami administracyjnymi, w szczególności z decyzjami o warunkach zabudowy oraz decyzji o pozwoleniu na budowę. Dotyczy to terenów nieużytków zlokalizowanych na działkach 370/11 i 370/12” – czytamy w oświadczeniu Garbarni.
Sprawa w sądzie
W sprawę zaangażowała się posłanka Daria Gosek-Popiołek. Przypomina, że klub i miasto łączy umowa, zgodnie z którą celem użytkowania jest działalność sportowo-rekreacyjna. Opracowywany jest miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, który również przewiduje przeznaczenie sportowo-rekreacyjne. – Niestety Garbarnia postanowiła dorobić się na tych działkach i wystąpiła o pozwolenie na budowę kilku sześciokondygnacyjnych bloków. Pozwolenie zostało wydane w marcu tego roku. Urząd miasta, mimo iż sam sprzeciwia się zabudowie i ma inne plany wobec tego terenu, miał związane przepisami ręce – tłumaczy parlamentarzystka.
Patrycja Piekoszewska z biura prasowego UMK wyjaśnia, że 17 marca została wydana decyzja prezydenta miasta zatwierdzająca projekt budowlany i udzielająca pozwolenia na budowę zespołu dwóch budynków mieszkalnych wielorodzinnych z usługami oraz dwoma garażami podziemnymi i zagospodarowaniem terenu. Pozwolenie dotyczy także rozbiórki dwóch budynków magazynowo-gospodarczych i trzech wiat.
– W zakresie użytkowania wieczystego działek nr 370/11 i 370/12 RKS Garbarnia nie ma zgody na zmianę celu umowy użytkowania wieczystego ze sportowego na mieszkaniowy, a platformą sporu w zakresie wykonywania tej umowy jest postępowanie sądowe, które zostało zainicjowane pozwem Gminy Miejskiej Kraków z dnia 5 sierpnia 2021r. o rozwiązanie umowy użytkowania wieczystego działek. Postępowanie w tym zakresie toczy się przed Sądem Okręgowym w Krakowie Wydział I Cywilny – informuje Piekoszewska.
– Miasto jako właściciel terenu nie może zablokować planów użytkownika wieczystego nawet jeśli są niezgodne z umową i celem użytkowania. Wprost zabraniają tego przepisy prawa budowlanego. Prowadzi to do licznych patologii, nie tylko w przypadku tych konkretnych działek. To absurdalne prawo trzeba zmienić! Tym zajmę się w Sejmie. Pozwolenie na budowę zostało zaskarżone do drugiej instancji [wojewody – przyp. red]. Trwa więc wyścig z czasem i warto przypilnować magistrat, by nie zwalniał kroku – zaapelowała Gosek-Popiołek.