Czy osoby niewidome lub słabowidzące mogą zagrać w tenisa? Oczywiście, że tak! Podczas czwartkowego treningu w Krakowie idealnie udowodnił to młody tenisowy duet – Patrycja i Szymon.
W czwartkowe przedpołudnie jedna z hal znajdujących się w kompleksie przy ul. Piastowskiej 26 w Krakowie zamienia się w kort tenisowy. Trenerzy SAO Sports Hub na kilka minut przed godziną dziesiątą rozkładają siatkę i przygotowują sprzęt. Najpierw pojawia się Patrycja. Uśmiechnięta 26-latka pyta, gdzie jest szatnia. Chwilę później zjawia się Szymon w towarzystwie swojej mamy. Po kilku słowach wstępu, młodzi zawodnicy rozpoczynają rozgrzewkę. Delikatny trucht wokół hali i rozgrzanie ramion to podstawa.
Na pierwszy rzut oka to zwyczajny trening gry w tenisa. Młodzi zawodnicy trzymają w rękach pełnowymiarowe rakiety, lecz w koszu, gdzie powinny się znajdować piłeczki do tenisa widać pewną różnicę. Otóż zawodnicy będą dziś grać nieco większymi, bardziej miękkimi i wydającymi specyficzny dźwięk – delikatne grzechotanie – piłeczkami. Tak oto rozpoczyna się pierwszy trening blind tenisa zwanego też tenisem dla niewidomych i słabowidzących.
Różne kategorie dla zawodników
Trener Wojtek mówi nam, że zawodnicy rywalizują w podziale na cztery kategorie: B1 to osoby niewidome, B2 – osoby, które widzą bardzo słabo, B3 – osoby widzące nieco lepiej i B4 – zawodnicy, którzy widzą całkiem dobrze. O przynależności do danej kategorii decydują lekarze okuliści.
Dalej wyjaśnia nam też, że podczas gry zawodnicy mogą odbić piłeczkę od ziemi trzy, dwa lub jeden raz – wszystko zależy od stopnia niewidzenia tenisisty. Rozmiar kortu również jest uzależniony od tego, do jakiej grupy należą zawodnicy.
– Wszystko opiera się tutaj na słuchu. Tak naprawdę zawodnik musi wychwycić to jak odbija się piłka, gdzie się znajduje – podkreśla trener.
Aktywnie rozwijają swoje pasje
Podczas treningu każdy z zawodników ma swojego trenera. Patrycja na korcie czuje się nieco pewniej, bo jej historia gry w tenisa rozpoczęła się już kilka lat temu. – Najpierw namówiła mnie moja niewidoma koleżanka. Poszłyśmy razem na trening. W sumie ona trenowała pół roku, ja prawie dwa lata. Teraz ze względu na inne obowiązku miałam roczną przerwę. Dzisiaj pierwszy raz po tym przestoju wróciłam do gry – opowiada nam dziewczyna, która wcześniej trenowała również wioślarstwo.
Historia 14-letniego Szymona wygląda nieco inaczej. – Mój syn zaczął tracić wzrok w ubiegłym roku. Wówczas usłyszeliśmy diagnozę - choroba Stargardta. Ogólnie rzecz biorąc mój syn widzi to co jest dookoła, ale nie widzi tego co jest centralnie przed nim. To stało się zupełnie nagle, ponieważ wcześniej choroba nie dawał zupełnie o sobie znać. Na ten moment w Polsce nie mamy żadnej możliwości leczenia. Rozważamy przeszczep oka bionicznego, który wykonywany jest za granicą i kosztuje kilka milionów złotych. W związku z tym planujemy założyć fundację dla naszego syna. To wszystko jednak musi jeszcze poczekać, ponieważ - by Szymon mógł zostać poddany tej operacji - musi przestać się rozwijać – opowiada nam mama chłopca.
Kobieta nie kryje swojego wzruszenia, gdy widzi aktywnego syna na korcie. Szymon od lat rozwija swoje sportowe pasje. Przez 10 lat grał w piłkę nożną, chodzi na basen, ćwiczy na siłowni z trenerem, uwielbia K1. – Szymon chociaż nie widzi zbyt dużo to radzi sobie bardzo dobrze, a my go w tym wszystkim wspieramy – mówi mama chłopca, która przed rokiem, po usłyszeniu diagnozy, zrezygnowała z pracy by móc wspierać Szymona w codzienności i dalszym rozwoju.
Zacięta walka do samego końca
Rozmowę z mamą chłopca przerywają nam słowa Patrycji – Uwaga, będę się starała mocno odbijać piłeczkę, dlatego z góry przepraszam! – i właśnie w tym momencie rozpoczęła się zacięta walka, która dla widzów nie różniła się zupełnie niczym od standardowej tenisowej rozgrywki. Tym razem zwyciężył Szymon, ale można powiedzieć, że zaledwie o włos. Po blisko godzinnym treningu przyszedł czas na ostatnie wyzwanie, czyli sprawdzenie celności. Tenisiści musieli 10 razy trafić w niewielką przestrzeń oznaczoną piłkami. Również i ta walka była zacięta do samego końca. Oczywiście nie mogło być inaczej – skończyło się remisem. Wówczas Patrycja poczuła w sobie wyjątkowego ducha walki i zaledwie jednym punktem pokonała swojego rywala. Kolejny raz młodzi zawodnicy spotkają się na korcie w przyszłym tygodniu.
– Jestem bardzo zadowolony. Pierwszy raz grałem w ten sposób w tenisa i czułem się świetnie. Chętnie przyjdę na kolejny trening – mówi nam Szymon.
– Będę tu przychodzić w każdy czwartek. Dobrze znów było zagrać w tenisa. Miałam dzisiaj trudnego rywala, dlatego jestem podwójnie zadowolona – dodaje Patrycja.
Trener Wojtek również nie pozostawia złudzeń. – To była bardzo dobra rozgrywka. Obserwując możliwości Patrycji i Szymona już wiem, że kolejny trening spokojnie będzie mógł się odbyć na większej hali. Dzisiaj poszło im naprawdę dobrze. To jednak nie koniec, ponieważ po południu będziemy mieć jeszcze dwóch kolejnych zawodników.
– Bardzo zależy nam na tym by rozwijać w Krakowie blind tenisa. Mało kto wie, że coś takiego w ogóle istnieje, dlatego to dla nas bardzo ważne, by zorganizować więcej miejsc dla osób niewidomych i słabowidzących. Chcemy by treningi odbywały się częściej niż raz w tygodniu – podsumowuje.
Treningi odbywają się dzięki współpracy Fundacji SAO Foundation i Fundacji Widzimy Inaczej.