Żubry nie miały szans w starciu z rozpędzoną Pogonią, która zagra o trofeum drugi rok z rzędu. Będzie miała okazję rewanżu za przegrany w 2024 roku finał z Wisłą Kraków.
W Niepołomicach po cichu liczyli, że uda się sprawić niespodziankę. Przed meczem Tomasz Tułacz był dumny z najlepszego wyniku w historii Puszczy, jakim był awans do półfinału. A z niego droga na Stadion Narodowy jest już krótka. Żubrom nie udało się jednak pokonać Pogoni, która już po pierwszej połowie miała mecz pod swoją kontrolą i nie dała sobie chwili wytchnienia.
Tułacz konsekwentnie postawił w bramce na 17-letniego Michała Perchela, który bronił w poprzednich meczach pucharowych i również w walce o finał zachował miejsce w składzie. Przed meczem dużo mówiło się o problemach zdrowotnych Puszczy i w wyjściowym składzie zabrakło Dawidów: Abramowicza i Szymonowicza, a także Jakova Blagaicia.
Ukłon Puszczy. Wpuściła kibiców gości
Portowcy, którzy początkowo proponowali Puszczy przeniesienie meczu do Szczecina w zamian za gratyfikację finansową, gdzie mogliby liczyć na duże wsparcie swoich kibiców, mogli liczyć na doping także w Niepołomicach. Włodarze Puszczy udostępnili licznej grupie kibiców ze Szczecina sektor, chociaż nie przyjmują zorganizowanych grup gości. Niektórzy przyjezdni byli widziani także na sektorach gospodarzy.
Dopingujący Pogoń zasiedli obok „młyna” Puszczy, który na wyjście piłkarzy zaprezentował oprawę z królem Kazimierzem Wielkim. Spotkanie oglądał komplet publiczności.
Niestrzelony karny i dobitka… w kosmos
Początek był trudną przeprawą dla Puszczy. Już po 5. minutach gospodarze przegrywali 0:1 po trafieniu Leonardo Koutrisa.
Żubry szybko miały okazję do wyrównania i uspokojenia gry w pierwszych minutach, w których lepiej prezentowali się rywale. Po weryfikacji VAR sędzia Tomasz Frankowski wskazał na jedenasty metr za zagranie piłki ręką Linusa Wahlqvista. Valentin Cojocaru wyczuł intencje strzelającego Artura Craciuna, którego dobitka była jeszcze gorsza niż strzał z karnego i poleciała wysoko ponad bramkę. Mołdawianin to etatowy egzekutor jedenatek w zespole Tomasza Tułacza. W tym sezonie wykorzystał już pięć karnych, teraz - pomylił się pierwszy raz.
Puszcza została skarcona po raz drugi w 36. minucie, gdy Rafał Kurzawa celnie dośrodkował na głowę Wahlqvista. Nie udało się jej złapać kontaktu, chociaż Mateusz Cholewiak trafił w poprzeczkę, a potem to Kamil Grosicki z Pogoni obił słupek.
Puszcza na deskach, święto na trybunach
Zawodnicy Żubrów po przerwie szybko zostali skarceni kolejny raz przez Efthymiosa Koulourisa, który wyszedł sam na sam z Perchelem po ładnym rozegraniu z pierwszej piłki, które rozmontowało obronę gospodarzy.
Kibice Pogoni zaczęli już świętować awans do finału, ale Puszcza nie zrezygnowała z chęci atakowania i próbowała zdobyć gola kontaktowego. Do końca mogła liczyć na doping swoich kibiców, którzy wraz z przyjezdnymi stworzyli dobrą atmosferę na klimatycznym stadionie. Już w doliczonym czasie niepołomiczan przed klęską uchronił Jakub Serafin, wybijając głową piłkę z linii bramkowej, którą uderzył będąc sam na sam z bramkarzem rezerwowy Patryk Paryzek.
Utrzymanie ważniejsze od pucharu
Puszcza będzie musiała skupić się na walce o ligowy byt w ekstraklasie, w której ma dwa punkty przewagi na strefą spadkową, a 7 kwietnia o godz. 19:00 podejmie mistrza Polski Raków Częstochowa. Pogoń zagra o trofeum z lepszym z pary Ruch Chorzów - Legia Warszawa. Finał na Stadionie Narodowym w Warszawie odbędzie się 2 maja o godz. 16:00. Wygrany otrzyma 5 mln zł. Puszcza, za przegrany półfinał zasili klubową kasę 380 tys. zł.
Puszcza Niepołomice – Pogoń Szczecin 0:3 (0:2)
Bramki: Koutris (5.), Wahlqvist (36.), Koulouris (52.).
Puszcza: Perchel – Craciun, Sołowiej (56. Stępień), Jakuba, Siplak (56. Klimek) – Mroziński, Żukow (69. Siemaszko), Serafin, Atanasov (76. Stec), Cholewiak – Kosidis (56. Barkowskij).
Pogoń: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar (86. Keramitsis), Borges, Koutris – Gamboa, Kurzawa (85. Ker,) Ulvestad, Przyborek (72. Korczakowski), Grosicki (85. Paryzek) – Koulouris (77. Wędrychowski).
Żółte kartki: Cholewiak – Loncar.
Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń).