Miasto zaproponowało organizatorowi nienegocjowaną kwotę, choć Czesław Lang próbował ugrać więcej. W rozmowie z LoveKraków.pl były kolarz przyznaje, że nie wszyscy Polacy doceniają wartość wyścigu, który jest w gronie jedenastu najbardziej prestiżowych imprez na świecie.
Wczoraj jako pierwsi poinformowaliśmy, że bardzo nikłe są szanse na to, że Tour de Pologne po raz 18. z rzędu odbędzie się w Krakowie. Wkrótce Lang Team, organizator wyścigu zaplanowanego na sierpień przyszłego roku, i Zarząd Infrastruktury Sportowej w Krakowie potwierdzili to we wspólnym komunikacie.
– Dajemy sobie czas na analizę dotychczasowej współpracy i rozmowy na temat przyszłości. Tour de Pologne bezsprzecznie wpisał się w Kraków, w którym gości od 2008 roku, natomiast są kwestie wymagające strategicznego przemyślenia – powiedział Tomasz Marzec, dyrektor Zarządu Infrastruktury Sportowej.
Jego słowa nie dziwią. Niedawno w wywiadzie dla LoveKraków.pl przyznał:
– Chcemy zinwentaryzować wydarzenia sportowe organizowane dotąd w naszym mieście i przeanalizować, czy wszystkie ponoszone koszty są konieczne.
Tour de Pologne. Jaki był ekwiwalent?
Kraków przy Tour de Pologne ponosił podwójne koszty. Płacił organizatorowi za świadczenia marketingowe, czyli m.in. za pokazywanie atrakcji miasta w czasie transmisji na cały świat, ale też odpowiadał za wprowadzenie organizacji ruchu. W rozmowie z nami Czesław Lang potwierdził, że zabezpieczenie to koszt około 200 tys. zł. Z kolei za promocję jego firma Lang Team otrzymywała ostatnio około pół mln zł, a przed pandemią nawet 860 tys. zł.
Zwolennicy dokładania do organizacji imprezy z miejskiej kasy podkreślają, że to inwestycja, która się zwraca. Przykładowo w 2019 roku wartość umowy Krakowa z firmą Lang Team wyniosła 850 tys. zł, a wyliczony ekwiwalent reklamowy był przeszło dziesięciokrotnie wyższy – 9,1 mln zł.
– Tour de Pologne to ważne wizerunkowo i medialnie wydarzenie, ale sytuacja budżetu miasta jest zła, dlatego uważam za słuszną decyzję o zawieszeniu na rok organizacji Tour de Pologne w Krakowie. Koszty to około 800 tys. zł, a trzeba szukać oszczędności – komentuje Michał Ciechowski, miejski radny z klubu Prawo i Sprawiedliwość.
Nie brakuje opinii, że ostatnio to Kraków był potrzebny Tour de Pologne, a nie Tour de Pologne naszemu miastu. – Kraków jest zaangażowany w wyścig od 16 lat, więc według mnie to, co miał zyskać na zaangażowaniu już zyskał. To rozpoznawalność, obecność w mediach i wszelkie tego typu korzyści. Trzeba również uwzględnić kontekst. Kraków nie jest najmniej rozpoznawalnym miastem w Polsce czy w Europie – wręcz przeciwnie. Można zakładać, że cele, które chciał osiągnąć organizując TdP już osiągnął – powiedział w rozmowie z radiem Eska Jakub Müller z portalu Marketing przy Kawie.
Albo za 250 tys. zł, albo bez imprezy
– Decyzja o przerwie jest wynikiem wspólnej analizy prowadzonej z władzami miasta – tłumaczy Lang w komunikacie.
Poznaliśmy kulisy rozmów, które w imieniu miasta prowadził dyrektor ZIS-u. Czesław Lang zaproponował około 500 tys. zł plus pokrycie przez miasto kosztów organizacji. Miasto odpowiedziało, że może dać 250 tys. zł za wszystko, więc firmie Langa nie zostałoby prawie nic na inne wydatki. Lang próbował negocjować, rzucił 300 tys. zł, ale nic nie wskórał.
Marek Hohenauer, przewodniczący komisji sportu Radny Miasta Krakowa, Koalicja Obywatelska: – Najwyższa pora zacząć wspierać krakowski sport, o czym w kampanii mówił prezydent Aleksander Miszalski. Mamy tak wspaniałe sportowe tradycje w naszym mieście, ale przez ostatnie 20 lat to wszystko poszło w zapomnienie. Wisła, Cracovia i Hutnik były potęgami w sportach halowych, z kolei dziś w ogóle nie ma nas na arenach krajowych, a co za tym idzie – międzynarodowych. Ważne jest też wsparcie sportowców indywidualnych, którzy uciekają do innych miast, gdzie mają lepsze warunki. Jak mówimy o promocji miasta poprzez sport, to najlepsza promocja jest przez swoje drużyny i sportowców. Ściąganie zewnętrznych imprez i płacenie za nie niesamowitych pieniędzy...
Trzeba sobie zadać pytanie, czy to właściwy sposób promocji. Kraków jest światową marką i jednorazowe pokazanie go przy jakimś wydarzeniu za tak wielką kwotę nie wydaje się zasadne. Promujmy się na co dzień dzięki własnym zespołom i sportowcom. Inna sprawa, że trzeba odświeżyć katalog wydarzeń.
Radna: Zainteresowanie TdP spada
Zadzwoniliśmy do Czesława Langa. Tłumaczy, że na każdy wyścig szuka sponsorów i partnerów, ale budżet pomagają spiąć także wpłaty samorządów. – Jakoś musimy uzbierać pieniądze, bo kwaterujemy w hotelach ponad 1000 osób, wypłacamy nagrody, płacimy za realizację telewizyjną. Jest to jeden z 11 wyścigów UCI World Tour, więc musi mieć odpowiedni poziom, a to kosztuje. Gdy w 2023 roku Tour de France rozpoczynał się w Hiszpanii, w Kraju Basków, to ten region zapłacił organizatorom 18 czy 20 mln euro za dwa etapy – mówi były znakomity kolarz, pierwszy z bloku wschodniego, który podpisał zawodowy kontrakt.
– My jako Polacy nie cenimy wartości World Touru tego, że mamy świetnych zawodników, a poziomem sportowym i organizacyjnym niczym nie odbiegamy od największych, a niektórych nawet przewyższamy. Nigdy nie będziemy Tour de France, bo nie mamy takich gór i 11 etapów, ale nasza impreza jest bardzo dobrze oceniana. Jesteśmy w pierwszej piątce najlepszych wyścigów na świecie. Tego się nie liczy, ale ile ludzi ma z tego powodu radość. W tym roku na całej trasie wyścigu stanęły 3 mln ludzi. To takie nasze święto narodowe, impreza niekomercyjna, bo nie robimy biletów wstępu, za to zapraszamy do wspólnej zabawy – zaznacza Lang
Magdalena Mazurkiewicz, radna miasta, Koalicja Obywatelska: – Tour de Pologne jest jedną ze sportowych wizytówek naszego kraju. Jednak koszty, które do tej pory miasto ponosiło, aby wesprzeć to przedsięwzięcie, są w mojej opinii zdecydowanie zbyt wysokie. Zainteresowanie krakowian wyścigiem spada, jako miasto zamierzamy też dotrzeć do nowych odbiorców. Te środki w 2025 roku chcemy przekazać na inne, wartościowe projekty sportowe, dzięki którym możemy dotrzeć do jak najszerszego grona mieszkańców. To nie tylko nowe wydarzenia sportowe, ale też działania, z których będą korzystać bezpośrednio mieszkanki i mieszkańcy, w tym dzieci i młodzież. Chcemy wspierać promocję miasta poprzez sport, ale przede wszystkim dać mieszkankom i mieszkańcom możliwość aktywnego uczestnictwa lokalnie i rozwijania sportowych pasji.
Meta w nowym miejscu
Lang podkreśla, że w tym roku podpisał umowę z Eurosportem, dzięki czemu zasięg imprezy jeszcze wzrośnie. W kraju pełne relacje od wielu lat przeprowadza Telewizja Polska. – Przez pięć godzin dziennie możemy pokazywać piękno Polski. Kilka lat temu mocno wypromowaliśmy Lubelszczyznę i Podkarpacie. Lublin stał się drugim po Krakowie miastem najchętniej odwiedzanym przez turystów. Także ma to swoją wartość, choć pewnie nie wszyscy to doceniają. Na pewno nie obrażamy się na Kraków, to była wspólna decyzja. Jesteśmy otwarci na współprace w przyszłości – dodaje.
Jak zorganizuje 82. edycję bez Krakowa, który jego zdaniem był dla Tour de Pologne niczym Paryż dla Tour de France? – Zawsze tak planowałem trasę, by kończyć w Krakowie. Teraz tego miasta nie będzie i cała koncepcja się wali. Obecnie nic innego nie robię, tylko jeżdżę cały czas po Polsce i staram się domknąć trasę, co nie jest łatwe. Muszą być góry, musi być jazda indywidualna na czas – kończy i zaprasza krakowian na trasę wyścigu, bo mówi, że będzie przejeżdżał bardzo blisko.