Gdyby podopieczni Mariusza Jopa przegrali ten mecz, nic by ich nie tłumaczyło. Wisła pokonała 2:1 Kotwicę, ale momentami ich nieskuteczność była porażająca.
Kilka godzin wcześniej kibice Białej Gwiazdy dowiedzieli się, że 5 kwietnia Warta Poznań też nie wpuści ich na trybuny stadionu w Grodzisku Wielkopolskim. Zieloni postanowili dołączyć do bojkotu krakowskich fanów przez większość polskich klubów uginających się pod dyktatem kiboli. Warta nie zasłaniała się remontem sektora gości, ale wprost podała za powód kibicowski konflikt. Ich zdaniem przyjęcie fanów 13-krotnego mistrza kraju mogłoby stworzyć „poważne zagrożenie”, w tym dla... mieszkańców bursy przy stadionie. Kibice z Krakowa pewnie i tak wybiorą się do Wielkopolski i będą dopingować drużynę sprzed obiektu. W środę kilka tysięcy wiślaków będzie wspierać drużynę na Stadionie PGE Narodowym w rywalizacji o Superpuchar Polski z Jagiellonią Białystok.
Wisła – Kotwica. Nieskuteczność do potęgi
Wisła mogła błyskawicznie objąć prowadzenie. W 2. minucie, po dobrej akcji Bartosza Jarocha, strzał Angela Rodado obronił Marek Kozioł. Skierował piłkę wprost pod nogi Bartosza Jarocha, a ten w dogodnej sytuacji trafił w słupek. Niedługo sędzia musiał przerwać rywalizację z powodu dwukrotnie odpalonej dużej liczby środków pirotechnicznych, z których dym spowił murawę. Gdy widoczność się poprawiła, gospodarze nadal byli w natarciu. Choć głównie musieli konstruować ataki pozycyjne, to kolejną „setkę” mieli po kontrataku, gdy napastnicy wyszli sam na sam z bramkarzem. Rodado niepotrzebne strzelał, mógł podać do Łukasza Zwolińskiego, który mógł trafić do pustej.
Wisła w trzecim kwadransie wyraźnie zwolniła. Kotwica zaczęła częściej przekraczać połowę boiska, a Leon Kreković nawet umieścił piłkę w siatce. Patryk Letkiewicz i spółka mieli szczęście, bo rywal kopnął po gwizdku sygnalizującym faul w ataku na Rafale Mikulcu. W doliczonym czasie krakowianie odzyskali wigor, ale wciąż razili indolencją w ofensywie.
Dwa karne i niepokojące obrazki
Po przerwie pierwszy atak gości lewą stroną przyniósł karnego i gola. Po dośrodkowaniu z lewej strony groźnie strzelił Filip Kozłowski, a Letkiewicz popisał się paradą. To nie oznaczało końca problemów dla Wisły – okazało się, że między strzałem a obroną Wiktor Biedrzycki dotknął piłkę ręką, którą znacznie powiększył obrys ciała. Z 11 metrów nie pomylił się Denys Fawowrow, były kolega Letkiewicza z Wieczystej Kraków, ale młodzieżowiec nie wyczuł jego intencji. Odpowiedź Wisły przyszła szybko – dobrą wrzutkę na gola głową zamienił Alan Uryga.
Kapitan miał także udział w wywalczeniu karnego, bo po jego zagraniu ręką piłkę zatrzymał Tomasz Wełna. W 65. minucie szansy na objęcie prowadzenia nie zmarnował Angel Rodado, jednak niedługo zszedł do szatni trzymając się za lewy bark. Było widać, że bardzo cierpi i to jest niepokojąca wiadomość przed kolejnymi spotkaniami. Po chwili kolejnej świetnej szansy nie wykorzystał Zwoliński. Podobnie jak Mikulec, który obił słupek.
W doliczonym czasie czerwoną kartkę za brutalny faul na Mikulcu zobaczył Faworow. Sędzia najpierw pokazał mu żółtą, ale po chwili słusznie wezwał do VAR i wymierzył adekwatną karę.
Wisła Kraków – Kotwica Kołobrzeg 2:1 (0:0)
Bramki: Uryga (55.), Rodado (65., karny) – Faworow (51., karny).
Wisła: Letkiewicz – Jaroch, Uryga, Biedrzycki, Mikulec – Poletanović (63. Duda), Igbekeme (82. Carbo) – Baena (63. Kiss), Rodado (71. Sukiennicki), Duarte (82. Kuziemka) – Zwoliński.
Kotwica: Kozioł – Faworow, Cywiński (87. Kostewycz), Wełna, Musolitin – Kort (66. Ramos), Oliveira – Kurowski (84. Lasek), Kozłowski (87. Skiba), Kreković – Sadowskij (46. Cucos).
Żółte kartki: Sukiennicki – Musolitin.
Czerwona kartka: Faworow (90., brutalny faul).
Sędziował Jacek Małyszek (Lublin).