Pasy bardzo źle weszły w derby Małopolski i zasłużenie przegrywały. Piorunująca końcówka pierwszej połowy i początek drugiej dały im pierwsze zwycięstwo u siebie od 26 października.
Cracovia nie rozpieszcza swoich fanów, bo przy ulicy Kałuży wygrała dopiero po raz czwarty w sezonie. Udało im się jednak podnieść po złym początku i dwóch porażkach z rzędu.
Pod dyktanto gości
Trener krakowian mówił, że jego zespół musi zdominować rywala zza miedzy. Od początku dominowała jedna drużyna, ale nie ta, od której oczekiwał tego Dawid Kroczek. Niepołomiczanie prezentowali się naprawdę dobrze, nawet lepiej niż w wygranym po dwóch rzutach karnym spotkaniu z Piastem Gliwice. Nie dość, że atakowali, to jeszcze nie pozwalali gospodarzom na rozwinięcie skrzydeł. Lubili, gdy piłka zbyt często nie toczyła się po murawie, a gdy Pasy próbowały zawiązać akcję, zawodnicy w niebieskich koszulkach szybko ją przerywali. Tak było też w 16. minucie, która przyniosła prowadzenie podopiecznym Tomasza Tułacza. Jakub Jugas przegrał pojedynek w powietrzu na środku i akcja została rozprowadzona na lewą stronę. Dośrodkowanie Dawida Abramowicza wykorzystał Michalis Kosidis, do którego najbliżej miał czeski obrońca.
Grecki napastnik wrócił do składu po czterech meczach w roli rezerwowego i potwierdził klasę, strzelając głową. Można się było dziwić, że szkoleniowiec Żubrów tak mocno stawia na pozyskanego zimą Giermana Barkowskija z Białorusi. Kosidis był jednym z dwóch piłkarzy wymienionych po tryumfie z Piastem. Z przyczyn formalnych nie mógł wystąpić pomocnik Jani Atanasov, wypożyczony z Cracovii.
Odrodzenie Cracovii
Gospodarze, w których składzie doszło aż do czterech zmian, wzięli się za grę po straconym golu. Ich przewaga wynikała też z cofnięcia się Puszczy. W ostatnim kwadransie pierwszej połowy z kilku metrów fatalnie spudłował David Olafsson, a Artur Craciun zablokował piłkę zmierzającą do bramki po uderzeniu Patryka Sokołowskiego. Tym razem sprawdziło się powiedzenie, że do trzech razy sztuka. Gieorgij Żukow nie zdołał wybić piłki i Pasy ponowiły atak. Zrehabilitował się Jugas, który dobrze dograł spod linii końcowej do wbiegającego Otara Kakabadze. Kapitan oddał precyzyjny strzał po ziemi. Pasy poszły za ciosem i rozmowę w szatni prowadziły prowadząc. W trzeciej doliczonej minucie dośrodkowanie Ajdina Hasicia z rożnego na bramkę głową zamienił Benjamin Kallman, który ubiegł Piotra Mrozińskiego. W pierwszych 45 minutach zespoły oddały trzy celne strzały i wszystkie zakończyły się bramką.
Bez przekonania
Zabójcza końcówka miała kontynuację po zmianie stron. W 50. minucie po kolejnym rożnym debiutanckie trafienie głową zanotował Martin Minczew, do którego po krótkim rozegraniu piłkę dorzucił Hasić. Jakby niepołomiczanie mieli mało problemów, gry kontynuować nie mógł kapitan zespołu Craciun i szybko rozgrzewać musiał się Łukasz Sołowiej. Chwilę po jego wejściu sam na sam z Kewinem Komarem wyszedł Minczew i próbując go przelobować przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Zespół Tułacza niby próbował strzelić gola kontaktowego, ale robił to bez przekonania i energii, którą miał na początku. Wygrana Cracovii mogła być bardziej okazała. Rezerwowy Amir Al-Ammari uderzył z wolnego i piłka po rykoszecie zatrzymała się na poprzeczce.
W doliczonym czasie Jakub Serafin z Puszczy obejrzał drugą żółtą kartkę.
Cracovia – Puszcza Niepołomice 3:1 (2:1)
Bramki: Kakabadze (44.), Kallman (45.), Minczew (50.) – Kosidis (16.).
Cracovia: Madejski – Jugas (90. Wójcik), Henriksson, Ghita – Kakabadze, Maigaard, Sokołowski (77. Al-Ammari), Olafsson – Hasić (77. Rózga), Kallman, Minczew (70. Śmiglewski).
Puszcza: Komar – Craciun (55. Sołowiej), Szymonowicz (46. M. Stępień), Jakuba, Siplak – Żukow (54. K. Stępień), Serafin – Mroziński, Blagaić (84. Barkowskij), Abramowicz (46. Cholewiak) – Kosidis.
Żółte kartki: Kallman, Minczew, Śmiglewski – Serafin (dwie).
Czerwona kartka: Serafin (90., druga żółta).
Sędziował Sebastian Krasny (Kraków).