Wisła wraca do Krakowa. Takiej frekwencji nie było od dawna

fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Po czterech punktach zdobytych w Chorzowie i Gdyni, zespół Mariusza Jopa zmierzy się w niedzielę (godz. 14:30) z Górnikiem Łęczna. Spotkanie siódmej z ósmą drużyną I ligi może zobaczyć nawet 25 tys. osób.

Porażka u siebie ze Zniczem po bardzo słabym występie, rozbicie w pył Ruchu w Chorzowie i wyszarpany remis w Gdyni po niezłej grze, gdzie sędzia nie podyktował dla krakowian ewidentnego rzutu karnego – w trzech spotkaniach w tym roku Wisła zanotowała wszystkie możliwe rozstrzygnięcia. Wciąż brakuje jej regularności, by spróbować włączyć się do walki o bezpośredni awans.

Bilety na mecz Wisła – Górnik Łęczna

W sobotę przed południem klub poinformował o sprzedanych 21 tysiącach karnetów i biletów. Można więc zakładać, że w niedzielę padnie pierwszoligowy rekord tego sezonu na stadionie Wisły. Dotąd najliczniejszą widownię zgromadziły spotkania z Ruchem Chorzów (22 217) i Bruk-Betem Termalicą Nieciecza (22 130). Tymczasem piłkarze nie rozpieszczają kibiców, bo wygrali tylko cztery z 11 spotkań w roli gospodarza. Jak to zmienić?

– My staramy się to robić pracując na co dzień, bo to jest droga dla nas. Oczywiście scenariusz meczu układa się różnie i szczególnie u nas, gdzie rywal zazwyczaj bardzo nisko się ustawia. Nie jest łatwo w ataku pozycyjnym, natomiast codziennie pracujemy, by pewne elementy naszej gry poprawić. Myślę, że to było widoczne w dwóch ostatnich meczach, chociaż te były troszeczkę inne, jeżeli chodzi o zachowanie rywala. Z Arką również były momenty, gdy bronili sie bardzo nisko i byliśmy groźni, stwarzaliśmy sytuacje z bardzo zdeterminowanym rywalem. Oczywiście, to jest dosyć naturalna sytuacja, że jeżeli zespół gra dobrze, to więcej ludzi chce go zobaczyć. Ja się z tego bardzo cieszę, że będzie duża grupa kibiców, którzy dają nam zawsze mocne wsparcie. Jest to na pewno coś, co pozwala nam wejść na jeszcze wyższy pułap – mówi trener Mariusz Jop.

Słaba wiosna Górnika Łęczna

W niedzielę Biała Gwiazda podejmie sąsiada z tabeli. Górnik Łęczna plasuje się tuż za nią i ma na koncie punkt mniej. Podopieczni Pavola Stano słabo rozpoczęli wiosenną część rozgrywek, notując w trzech meczach dwie porażki i remis. Pod koniec października pokonali krakowian i zakończył serię siedmiu kolejnych zwycięstw Jopa w roli szkoleniowca Wisły. Rywal mocno się cofnął i wykorzystał jedną okazję, a wiślacy byli bardzo nieskuteczni.

Scenariusz może być podobny jak na wyjeździe, gdzie rywal przed naszym meczem zmienił sposób bronienia, przeszedł na piątkę – przewiduje Jop. – Były momenty gdzie bronili się bardzo nisko, były momenty, gdzie próbowali być agresywni. Jest to na pewno bardzo niewygodny rywal, absolutnie nie zwracałbym uwagi na to, że zdobyli jeden punkt w trzech meczach, bo na Wisłę każdy się spręża maksymalnie – nawet jak w poprzednim meczu wyglądał słabo, to przyjeżdżając tutaj te pokłady zaangażowania są wydrenowane maksymalnie – uważa trener.

Marko Poletanović wraca do zdrowia, ale nie wiadomo, czy zdąży na Łęczną

Podkreśla, że rywal jest groźny przy stałych fragmentach, bo ma wysoki zespół, i piłkarzy predysponowanych do szybkiego ataku. – Natomiast ma też sporo problemów, które my będziemy starali się wykorzystać – powiedział szkoleniowiec.

Dopiero w dniu meczu zapadnie decyzja, czy zagrać będzie mógł kontuzjowany w Gdyni Marko Poletanović. Przypomnijmy, że po faulu Szymona Sobczaka serbski pomocnik musiał opuścić boisko jeszcze przed przerwą. Po badaniach klub poinformował, że diagnostyka nie wykazała dużych zmian pourazowych w obrębie stawu kolanowego.

REKLAMA
REKLAMA