Otworzyła się przed nami wielka furtka z marzeniami – mówi przed półfinałem Pucharu Polski z Pogonią Szczecin (wtorek, godz. 18.30) Jakub Serafin, kapitan Puszczy Niepołomice.
W 102-letniej historii klubu Żubry jeszcze nigdy nie doszły tak daleko w rozgrywkach krajowego pucharu. Będą mieć przewagę swojego boiska, po raz pierwszy w tej edycji PP zagrają w Niepołomicach. W drodze do półfinału pokonali czterech rywali. We wrześniu po dogrywce i karnych (10:9) wyeliminowali Górnika Łęczna. Pod koniec października wygrali 1:0 z Kotwicą Kołobrzeg, a na początku grudnia strzelili jednego gola Sandecji Nowy Sącz. 27 lutego po dogrywce pokonali Polonię Warszawa. Pogoń będzie ich pierwszym rywalem z ekstraklasy.
Oferta do odrzucenia
Nowy właściciel i prezes Portowców Alex Haditaghi zaoferował niepołomiczanom... przeniesienie spotkania do Szczecina. Kusił pokryciem kosztów dojazdu i noclegu, przekazaniem dwóch tysięcy biletów (tyle miejsc ma stadion Puszczy) i podziałem zysku ze sprzedanych wejściówek (ok. 600 tys. zł). Kanadyjski biznesmen z irańskimi korzeniami zaproponował takie rozwiązanie m.in. ze względu na obecnie brak możliwości przyjmowania w Niepołomicach kibiców gości. Prezes małopolskiego klubu wyśmiał ofertę na portalu X, a w oficjalnej odpowiedzi grzecznie, ale stanowczo odmówił. A Puszcza postarała się i udostępni przyjezdnym część swojej trybuny za bramką.
– Co jakiś czas w klub, czy zawodników są wbijane szpilki, a my na bazie charakteru nie raz utarliśmy nosa tym większym. Nie chcemy mówić, tylko pokazać to na boisku – komentuje Jakub Serafin, kapitan zespołu, który podziela stanowisko prezesa Jarosława Pieprzycy. – Gramy o marzenia. Sami na to zapracowaliśmy, daliśmy sobie taką szansę. Otworzyła się przed nami wielka furtka z marzeniami i mam nadzieję, że z tego skorzystamy – podkreśla pomocnik.
Podcięte skrzydła
Do rywalizacji z ubiegłorocznym finalistą (Pogoń po dogrywce uległa Wiśle Kraków) zawodnicy Puszczy mogli przystępować w znacznie lepszych nastrojach. W sobotę prowadzili z Cracovią i nie pozwalali jej na wiele, ale tuż przed przerwą stracili dwa gole, po których już się nie podnieśli. – Z boiska czuliśmy, że Cracovia do pierwszej bramki nie jest w stanie nam zagrozić. Błąd indywidualny przy wyprowadzaniu piłki spowodował, że na chwilę straciliśmy koncentrację i kontrolę, a z tego padła bramka dla rywali. Potem stały fragment, drugi gol... To nam podcięło skrzydła i nie daliśmy już rady wrócić do spotkania – żałuje zawodnik Żubrów.
Podkreśla, że drużyna była dobrze przygotowana do derbowej rywalizacji i jedna sytuacja (strata Gieorgija Żukowa) zaważyła na tym, że rolę w tym spotkaniu trochę się odwróciły. – Żałujemy tego. Nie możemy tego powtarzać, bo podobnie było w Kielcach, gdzie straciliśmy bramkę do szatni, a teraz dwie w odstępie kilku minut. To jest nasz problem, nie potrafimy wrócić do meczu po negatywnym początku czy wyniku – przyznaje 29-latek.
Kapitan zapewnia, że po trzecim trafieniu dla Pasów na początku drugiej połowy, drużyna nadal chciała walczyć o korzystny rezultat. Ktoś mógł pomyśleć, że dwa gole będzie trudno odrobić i trzeba już oszczędzać siły na wtorkowy mecz w Pucharze Polski z Pogonią. – W ekstraklasie walczymy o życie, jeszcze się nie utrzymaliśmy, i przede wszystkim skupiamy się na lidze. Półfinał pucharu jest dla nas najważniejszym meczem sezonu, ale tylko do wtorku. Od środy wracamy i walczymy, by Puszcza nadal była w ekstraklasie – zapewnia Serafin.
Puszcza Niepołomice – Pogoń Szczecin. Wyciągną wnioski i awansują do finału?
Liczy, że porażka mobilizująco zadziała na drużynę i wyciągnie odpowiednie wnioski z lekcji, którą otrzymali na stadionie Cracovii. – W trakcie meczu są specyficzne minuty, w których zagrożenie trzeba jak najdalej oddalić. To jest końcówka pierwszej połowy, koniec meczu czy chwile po strzelonej bramce – to są bardzo ważne minuty – wskazuje.
Osiem goli w ekstraklasie ma już napastnik Michalis Kosidis. W pucharze strzelił jednego przeciwko Górnikowi. – Przez 40 minut graliśmy naprawdę dobrze – wraca do porażki z Cracovią. – To była jedna z lepszych pierwszych połów, mieliśmy pełną kontrolę nad meczem, nie pozwoliliśmy stworzyć Cracovii sytuacji. Potem straciliśmy koncentrację na trzy lub cztery minuty i straciliśmy dwa gole – żałuje Grek. Podkreśla, że zespół musi jak najszybciej zapomnieć o wpadce z lokalnym rywalem i skupić się na tym, co czeka go we wtorek. – Mamy przed sobą bardzo duża szansę. To będzie mecz jak każdy inny, ale za każdym razem odczuwamy presję. Będziemy w pełni przygotowani, by wygrać i awansować do finału – zaznacza.