Wieczysta zasłużenie pokonała KKS Kalisz i w niedzielę na swoim stadionie powalczy o awans na zaplecze ekstraklasy. Przemysław Cecherz, jej szkoleniowiec, miał wiele powodów do zadowolenia.
Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego
– Gratuluję swojemu zespołowi zwycięstwa. Nie przyszło łatwo, ale myślę, że było zasłużone. Cieszę się, że w końcu gole strzelili napastnicy. To bardzo ważne dla nas i dla nich, by nabrali pewności siebie – zaznaczył.
Na początku krakowianie mieli pod górkę. Przy rozegraniu piłkę stracił Petar Brlek, którego forma faluje, i za chwilę goście prowadzili. Chorwacki piłkarz nie miał dobrego dnia, dlatego został zdjęty w przerwie. – Zespół wyśmienicie zareagował na straconego gola. Przeszedł do ataku i wreszcie wyszły nam stałe fragmenty, które dały prowadzenie. Wszyscy podnieśli głowy, byli razem, grali o zwycięstwo – mówił Przemysław Cecherz, który zauważył, że w ostatnim czasie poprawiła się nie tylko gra, ale i atmosfera w szatni.
Wykorzystali problemy rywali
Krakowianie przygotowali takie warianty rożnych, z którymi kaliszanie mieli problemy. – Analizowaliśmy zespół przeciwny, jak stoją w strefie. Graliśmy na bliższy słupek, gdzie piłki przedużał Michał Koj i to wyszło. Cieszę się, że udało się to przenieść z treningu na mecz – mówił.
Żałował, że w drugiej połowie jego podopieczni nie wykorzystali kilku szans, bo to mogło się zemścić. Ostatnie słowo należało jednak do jego drużyny i w końcówce nie było nerwówki, a awans do finału udało się wywalczyć bez dogrywki. – Zrobiliśmy dopiero pierwszy kroczek do I ligi. Dłuższy jest przed nami – podkreślił.
Michał Pazdan chce zostać w Wieczystej
Odpowiedział, że nie potrafi wskazać, z którym zespołem chciałby się zmierzyć w finale. Myślał o tym, ale żaden element nie potrafił zdecydować. Potwierdził, że w klubie zamierza zostać Michał Pazdan, któremu wygasa kontrakt, a Wieczysta też jest zainteresowana przedłużeniem współpracy. Dojście do porozumienia ma nie być trudne, ale na razie nie wiadomo, w której lidze będą grali.