Sebastian Przyrowski ma na koncie 9 występów w reprezentacji i 206 w ekstraklasie. Obecnie jest dyrektorem sportowym i trenerem bramkarzy Pogoni Grodzisk Mazowiecki, która niespodziewanie z kompletem zwycięstw przewodzi tabeli II ligi. W niedzielę, 1 września lider zagra na boisku wicelidera Wieczystej Kraków.
Michał Knura, LoveKraków.pl: Jest pan zaskoczony tak spektakularnym początkiem w waszym wykonaniu?
Sebastian Przyrowski, dyrektor sportowy i trener bramkarzy Pogoni Grodzisk Mazowiecki: Naszym priorytetem było utrzymanie drużyny w kształcie, w jakim awansowała do II ligi. Jedyną poważną zmianą było odejście do Pogoni Siedlce Ołeksija Zinkewycza. Reszta piłkarzy została, ale o dwóch musieliśmy walczyć, co się udało i jest naszym sukcesem. Mamy dobrą drużynę, ponieważ nie budowaliśmy jej przez pół roku, tylko przez dwa lata. Po spadku nie udało się od razu awansować, ale zbudowaliśmy trzon, była już namiastka zespołu, który miał dojść do miejsca, w którym jest teraz. Nikt nie liczył, że będziemy mieć komplet wygranych, ale też nie przewidywaliśmy, że od początku znajdziemy się ogonie tabeli. Nie latamy w chmurach, ale bardzo wierzę w umiejętności tych chłopaków, których od dawna mogę obserwować.
W Pogoni trudno szukać wielkich nazwisk, których na pęczki jest w Wieczystej. Macie młody skład.
Kadra liczy 22 piłkarzy, w tym jest trzech bramkarzy i siedmiu młodzieżowców. Nie jest zbyt liczna, ale solidna. Postawiliśmy sobie za cel, by ci ludzie nie tworzyli swoich wielkich marek, ale chcieli osiągnąć sukces. Nikodem Niski, Jakub Apolinarski, Kacper Sommerfeld, Jakub Lis czy Kamil Odolak to zawodnicy, którzy nie przyszli do nas, by się osiedlić i spokojnie sobie grać, tylko iść wyżej. Chcą ciągnąć ten klub, podnosić swoją jakość, by trafić na wyższy poziom. Dzięki temu mogą sobie otworzyć inne drzwi.
Kilku doświadczonych ludzi też trzeba mieć.
Dawid Dzięgielewski, Damian Jaroń, Karol Noiszewski i Grzegorz Skowroński stanowią dla nas bardzo dużą wartość sportową, są też bardzo potrzebni w szatni. Naszym priorytetem było jednak odmłodzenie składu, dlatego budowa trwała dwa lata.
Łączy pan zadania trenera bramkarzy i dyrektora sportowego. To proste?
Praca szkoleniowa jest moim priorytetem. Pewnie bym nie chciał być dyrektorem, gdybym musiał pożegnać się ze stanowiskiem trenera, bo przede wszystkim w tym kierunku chcę się rozwijać. Na tym szczeblu rozgrywkowym bycie dyrektorem pomaga mi w organizacji i trafieniu do zawodników. Mamy kontakt w innych momentach, etapach ich rozwoju. Zajmuję się wszystkim: treningiem, kontraktami, organizacją.
Do Krakowa jedziecie jak Dawid na starcie z Goliatem? Wieczysta się rozkręciła, dużo strzela, mało traci.
Gdybyśmy porównywali oba kluby pod kątem finansowym, to byłoby to 10 do 1 na korzyść rywali. Myślę jednak, że sportowo nie będziemy odstawać, a jak będzie – pokaże mecz. Chłopcy są świadomi z kim się zmierzą, ale nie są przestraszeni. Wcześniej nie mieliśmy okazji zagrać z Wieczystą, więc będzie to dla nas dobry sprawdzian, który pokaże, w jakim miejscu jesteśmy. Z trenerem Sławkiem Peszką i Michałem Pazdanem spotykaliśmy się na zgrupowaniach reprezentacji, w lidze rywalizowałem też z Rafałem Pietrzakiem. Wieczysta jest budowana jako bardzo medialny projekt, ale jakość piłkarską też ma bardzo dużą. Mają swoje cele i II liga na pewno nie jest miejscem, w którym chcą zostać.
Pogoń powalczy o awans?
Przed sezonem świadomie powiedzieliśmy sobie, że pierwszym celem jest utrzymanie. W grudniu, styczniu usiądziemy z zarządem i drużyną, by porozmawiać o tym, co dalej, bo będziemy mieć pełniejszy obraz. Na pewno postawimy sobie jak najwyższe cele.